Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wolna chwila:))
19 kwietnia 2007
Nie wiem ile uda mi się naskrobac, bo zdrzemnęłam się godzinkę z dziećmi, więc Oliwka może w każdej chwili sie obudzić.
Mogłabym siedzieć przed tą machiną pikielną (czyt.laptopem), ale szkoda mi dziecka i tej uśmiechniętej, wyspanej buźki, kórą tak miło sie ściska :))
Zblizaja się trzy tygodnie od kiedy siedzę w domu z małymi dziecmi i jak prawdziwa kwoka nie opuszczam ich na krok :)
Ciągle uczymy się siebie i ciągle dowiaduję się czegoś nowego o dzieciach, a dzieci pewnie o nas :)
Ciągle musze sobie przypominac, że to dopiero 2,5 tygodnia , bo z dziecmi nie mamy żadnych problemów, ale sami ze sobą. To znaczy nie my z Darkiem nawzajem, ale sami ze swoimi głowami hehehe.
Szczególnie ja jestem na siebie zła. W jednym z komentarzy chyba Ania-Muka napisała, że żyjąc z biologicznymi dziećmi od urodzenia nie analizuje pewnych zachowań, po prostu żyje się , jakby to powiedzieć - zgodnie z tym co podpowiada intuicja. I ja to pamietam.Co prawda wychowując starsze dzieci byłam młoda i niedoświadczona , a ponieważ między nimi była różnica wieku prawie 5 lat, to każde z nich było wychowywane inaczej.Zreszta każde z nas pewnie było wychowywane inaczej, jak dwa razy nie wejdzie sie do tej samej wody :)
Za co jestem na siebie zła? Za to,ze się kontroluje, wieczorem robię rachunek sumienia i dręczę się za popełnione błedy.
Wczoraj wieczorem Daruś powiedział, że jestem dobrą matka, bo nie wszystkie matki poświęcaja czas swoim dzieciom, nie spacerują całymi godzinami, nie wyklejaja, wycinaja, nie maluja, nie szykuja wspólnie posiłków i nie rozmawiaja tyle. Boże, ja potrzebuje ciagłego potwierdzania, że tak jest.
Przed chwilka strzeliłam sobie z maluchami drzemke, w trakcie której śniło mi się, że Patryk wybiegł na ulice, a ja w ostatniej chwili złapałam go za nogę i wciągnęłam na chodnik, a potem go biłam .
Ale schiza.
A tymczasem mała jeszcze chrapoli, a Patryczkowi kupiłam dzisiaj nozyczki i własnie z przejęciem kroi gazete:)) Miły widok.:)) Powiedziałam mu przed chwilka,żeby nie zbierał skrawków z dywanu, bo pozbieramy je później, ale on powiedział, że zbiera żeby było czysto jak tata przyjdzie z pracy hehehe.
U Patryka zastanawia mnie kolejne zachowanie- kiedy coś ode mnie chce , mówi cicho, lecz kiedy prosze go, aby powtórzył, to się zamyka w sobie. I wygląda jakby się bał.Schylam się do niego i łagodnie prosze , aby powtórzył co powiedział, bo nie słyszałam, ale on rzadko powtórzy.
W ogóle często się zamyka i obraża.Co prawda teraz jest radosniejszy i częściej uśmiechnięty niż na poczatku, ale jeszcze zdarza mu się w najbardziej dla nas zaskakującym momencie zaciąć. I Patryk rzadko płacze. Własciwie na palcach ręki można policzyć kiedy to dziecko płakało.
Za to Oliwka wyje 50 razy dziennie , więc bilans wychodzi na zero :)
Co prawda nasza rozkocha jeszcze spi, ale do domciu wszedł mój starszy synek , więc to jest czas dla niego :)
Nastepnym razem napisze o relacjach panujacych miedzy nim , a dziećmi.:))
Acha, i kot powoli wychodzi z podziemia :)))
Na razki!!
Joanna66
20 kwietnia 2007, 08:00czego nie mogę powiedzieć o sobie.Dzieci mają szczęście że trafiły na taką mądrą rodzinę.
blanita
20 kwietnia 2007, 01:41ze nie wolno bic dzieci- zadnych dzieci. Pod zadnym pozorem. To jest najgorsze co mozemy dziecku zrobic. Serce mi peka na widok bitych dzieci, moze dlatego ze pochodze z domu, gdzie nigdy nie było żadnej przemocy, gdzie był szacunek. To nie znaczy ze rodzice moi mieli idealne dzieci -o nie! Zawsze jak cos przeskrobałysmy to były dyskusje na ten temat - oj jak ja tego nie lubiłąm , umoralnianie , tłumaczenie konsekwencji...(Czasami wolałabym dostac w tyłek niz tego słuchac) A Partyczka zachowanie na prosbe o powtorzenie pytania jest mi znajome. On sie boi. Moze sie trzeba skupic bardziej na nim? On wiecej pamieta niz ta mała "iskierka", ktora po prostu "kocha". On mysli i analizuje zachowania wasze (taki mały dorosły) - tak mnie sie wydaje , oczywiscie tylko na podstawie Twoich opisów Mariolciu.
iwusia25
19 kwietnia 2007, 22:22ze sie nie dasz, to je jestem tego pewna, zreszta przy mariolce, to iwusia jeszcze musi troche nad soba popracowac ;) czytam na biezaco Twoje zwierzenia i mam do Ciebie pytanie, ile lat ma Oliwka? bo jakos umknela mi ta wiadomosc, zastanawiam sie jak duza jest roznica wieku miedzy nia a moja Nati...pozdrawiam nocna pora!
greenka
19 kwietnia 2007, 22:19gadam z mezusiem na skype i czytam co u ciebie... Rozdwojenie jazni, hahahahhaha :) fajne maluchy i ciagle nowe foty... A tak niedawno pisalas, ze nie mozesz sie ich doczekac. I oto sa. I sa przyczyna tylu twoich rozterek i snow-horrorow ;) Ale przeciez WARTO. A twoj stosunek do nich na pewno sie "ulezy" i zaczniesz ich traktowac normalnie- bez analizowania i bez rachunkow sumienia. To bedzie wtedy, kiedy zapomnisz, ze nie zawsze byly z wami :)
sobotka35
19 kwietnia 2007, 21:24Jesteś świetną mamą:)))Wiele dzieci chciałoby takie mieć:)))Patryś musiał mieć wiele przykrych doświadczeń z dorosłymi skoro zachowuje się tak jak piszesz.Trzeba czasu,żeby zapomniał o tamtym,a zaczął żyć nowym życiem,nowym domem...Ale to się stanie,więc nie ma się czym martwić.W tak cudownej rodzinie każde dzieciątko by się rozpogodziło:)))Pozdrówki cieplutkie i buziaki dla maluszków:)
tomasia
19 kwietnia 2007, 20:56patrzę na ten Twój wpis i se myślę: kiedy ja ostatnio napisałam więcej niz 4-5 zdań w swoim pamiętniku?? <br> więc siedzę i Cię podziwiam :D<br> Ciebie i dzieciaczki na zdjęciach - buziam cała Rodzinke
Healthy
19 kwietnia 2007, 18:48i myślę, że niedługo będzie normalnie. Pewne rzeczy będa zwyczajne. Myslę też, że gdybym dzisiaj miała kolejne dziecko naturalne czy adoptowane, bez różnicy, to byłabym inną mamą dla niego, bo po prostu mam dzisiaj zupełnie inne doświadczenie. Między moimi dziewczynkami jest 4 lata różnicy, a ja już wtedy, gdy były małe widziałam, że jestem inną mamą. Z drugiej strony Twoje dzieci sporo przeszły i teraz jakby na nowo rodza się do Waszej rodziny, muszą się przestawić, wejść na inne tory, to też wymaga czasu. Pozdrawiam ps. nie zapominaj o tym, by wyskrobać chociaż 20 minut dla siebie.
magdast
19 kwietnia 2007, 16:41NIE NIE NIE ...najlepsza , najświetniejsza mamunia. Hmm gdzieś czytałam coś takiego, że jak uderzymy biologiczne dziecko i zzrobimy to "odruchowo" (nie po długich przemyśleniach i tyradach a teraz dostaniesz 10 pasów za to a potem pięć 5 za coś jeszcze) to jest to mniej traumatyczne, a w perspektywie uczłowiecza nas w oczach dziecka, że też nie jesteśmy ideałami i zdarza nam się "wyjść z siebie" (ocżywiście nie mówię tu o patologicznym znęcaniu się nad dziećmi - ja Kube uderzyłam w jego 12 letnim życiu 5 razy - pierwszy raz jak mnie ugryzł w pierś z pełna premedytacją i zawyłam z bólu), natomiast jest to podobno problem rodziców adopcyjnych, że oni ZAWSZE zastanawiają się czy juz powinni , czy mogą uderzyć, i to 2-3 sekundowe zawachanie jest podobno najgorsze, bo dajesz dziecku znak ze sama nie wiem czy powinnaś. I coś jeszcze , w co ogromnie wierzę, czego nauczyła mnie moja babcia po pewnie 5 klasach szkoły podstawowej: nie wazne sa tak naprawde konflikty , kłótnie ale SPOSÓB WYCHODZENIA zNICH!! bez obrazania się , fochów, Babcia powtarzała nam zawsze: NIECH NOC NIE ZASTANIE CIĘ W OBRaZAZIE I MILCZENIU NA kogoś!! Jesli nie jestes w stanie soę pogodzic to musisz iśc przynajmniej do drugiego pokoju i powiedzieć dobranoc, jutro porozmawiajmy!!! Oj rozpisałam się, przepraszam
roxy1
19 kwietnia 2007, 15:42nie wiem czy to sprawa doświadczenia związanego z wiekiem czy tez swiadomego macierzyństwa ale wydaje mi sie, ze swoimi naturalnymi dziećmi tak sie nie przejmowałas i myslę, że nie poswięcałas im tyle uwagi co tym maluchom, pewnie i nie miałas tyle czasu co teraz - wazne abyś nie przegięła bo nadopiekuńczośc to tez nic dobrego, oswoic dzieci i związać ze soba to jedno - rozpuścic jak dziadoskie bicze to drugie, mam nadzieję, że te wyrzuty sumienia nie pozbawią Cie wrodzonego zdrowego rozsądku i zachowasz równowage pomiedzy tym co trzeba a tym co jest zbyteczne.
malgosia1
19 kwietnia 2007, 15:31Jestes swietna mama! Naprawde tak uwazam. I dzieci sa na pewno bardzo szczesliwe, ze sa z Wami, chociaz w pelni docenia to na pewno za kilka lat ;o)