Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No tak :)
17 kwietnia 2007
Swoimi komentarzami obligujecie mnie do zdawania bieżących relacji z naszego życia, a powoli zacznie ono nabierać rytmu i stanie się rutynowe :))
Po wczorajszej rozmowie Patryczek w nocy obudził się z płaczem i zawołał mnie do siebie.Nie wiem od której godziny, ale spałam juz z nim do rana.Być może był to przypadek, bo rano powiedział mi, ze się wystraszył, bo chciał iśc do naszego łóżka, ale pomyliły mu się kierunki :))
A tak w ogole to nasz dzień zaczyna się od kawki mamusi w łóżku (nie zrezygnowałam ze zwyczaju hehehe) o godz. ok. 7:00, a poźniej synek tuli się do mamy i wykorzystuje czas, kiedy Oliwka jeszcze śpi. Razem oglądamy Pingu na mimi-mini, bo Patryk bardzo polubił tę bajkę , a mamucha służy za tłumacza , bo synek cały czas pyta o to , co się w bajce dzieje :)
Ok. 8:00 wtsaje Oliwka, więc już obejrzymy tylko dwa odcinki Pingu i o 8:25 Oliwka nas pionizuje :)
Ubieramy się, ścielimy łóżka , Oliwka zarządza robienie kanapek-koniecznie musza być kolorowe, z sałatą, pomidorem i kiełabaska hehehe, a następnie wspólne mycie zębów i jak nie odkurzamy i nie wycieramy kurzu , to już ok. 10:00 jestesmy w plenerze :))
W przepastnej torbie zawsze mam dwie łopatki, picie i zapasowe majtki i rajstopki dla Oliwki:) Na szczęście rzadko się przydają, ale już niedlugo nie będzie w Gorzowie miejsca, gdzie moje dzieci nie sikały hehehe. Dzisiaj w samym centrum miasta hihihi.
Patryk zawsze biegnie przodem i trudno zliczyć ile z ten sposob przebiegnie kilometrów.W ogóle widać, że jest bardzo sprawny i jeszcze nigdy się nie przewrócił. Oliwka przewaznie idzie za rączkę z mama, ale jak już sie wypuści do przodu, to cierpnie mi tyłek, bo jej technika biegania jest tak niesprawna, ze ciągle mam wrażenie,że zaraz będzie leżeć. Zreszta jak na tę nikła ilosc razy, kiedy puszcza moja rękę , to i tak leżała juz stosunkowo wiele razy i nabyło już biedne dziecie kilka siniaków i obdarte kolanka :))
Duzo chodzimy, ale jeżdzimy też tramwajem i autobusem, bo dzieci nigdy przedtem nie jeździły więc jest to dla nich wielką atrakcją :) Załatwiane spraw w urzędzie czy zakupy w sklepie nie są z nimi żadnym problemem, bo maluchy wychowały się wśród dorosłych i bez żadnych kompleksów witają się z każdym nowonapotkanym człowiekiem , zyskując natychmiast ich sympatie :)
Dzisiaj zanim doszłam do naszego, osiedlowego sklepu to Patryk zdążył juz poinformować ekspedientke, ze ma nam podać chlebek i keczup taki jak ma babcia hehehe.
Oczywiscie zaliczamy skoki ze wszystkich murków, krawężników , skarp, wdrapujemy sie i zbiegamy ze wszytskich pagórków, a że nigdzie sie spieszymy, to powoli zwiedzamy okolice :))
Do 13:00 ostro zbiegamy kawał miasta, albo placów zabaw, więc potem juz tylko zupka i spanko :)
I to jest chwilka dla mamy - dzisiaj ją przespałam z dziećmi hehehe.
Jak więc widać nasz dzień nie jest jakiś wyjatkowy i niewiele się różni od dni, jakie spędzają niepracujace matki ze swoimi dziećmi.
Najcięższe są jeszcze wieczory.Pomimo, że staramy sie ostro dzieci zmęczyć wieczornym spacerem , to nie udało nam się jeszcze sprawić, aby zasnęły wcześniej niż o 21:30. Dzisiaj udało nam się jakoś wyciszyć , ale własnie odbyliśmy dyskusje, że przed nami kolejne tygodnie prób i błędów, aby dojść do perfekcji w tej trudnej sztuce :))
Ale na to mamy przecież całe życie :))
kattarina
19 kwietnia 2007, 11:47tomasia
19 kwietnia 2007, 10:29energią i miłością, a także niesamowitym szczęściem - uwielbiam do Ciebie zaglądać :D
malgosia1
19 kwietnia 2007, 07:38Mariolko, pojecia szczesliwa i zmeczona absolutnie sie nie wykluczaja! Zwlaszcza w przypadku spelnionych kobiet ;o)
Krstyna
19 kwietnia 2007, 05:01i wstyd mi sie robi, ze ja ze swoimi dziecmi - daleka jestem od Twojego przykladu! Pozdrawiam!
blanita
19 kwietnia 2007, 00:53wlasnie wpisuje sie matka wychowujaca dzieci, niepracujaca obecnie zawodowo. hihihiNa razie piaskownica nas niedotyczy ale mam nadzieje ze juz niedługo:))))I doczekac sie tez nie moge pierwszych słów, a pozniej tych fajnych dyskusji na barrrdzoo powazne tematy:)
magdast
18 kwietnia 2007, 22:14jak ci zazdroszczę..alle tak pozytywnie,,... naprawdę!! A mała Oliwka jest podobna do ciebie...jak kropelka wody, hehhe . Niesamowite
Healthy
18 kwietnia 2007, 20:01Och, tak czytam Twój pamiętnik i przypomina sobie jak moje dziewczynki były małe i miałam dla nich mnóstwo czasu. 8 lat byłam na urlopie wychowawczym + 1,5 roku zafundowałam sobie sama. Fajnie było i rzeczywiście zbudowałyśmy świetne relacje. Ale teraz się zmieniło. Od kilku lat pracuję, od roku bardzo intensywnie. Dziewczynki widzę wieczorem (a wcale nie są takie duże - Ania ma 13 lat, Agatka 9) i nie uważam tego za normalne. Tamten czas wspominam bardzo ciepło i moje dzieci także. Tak więc ciepło mi się robi, gdy czytam relacje takiej mamy jak Ty. Pozdrawiam. ps. jeśli planujesz dłużej być w domu, to radziłabym znaleźć drugą taką mamę. Taką z którą można się często spotykać i która ma dzieci w podobnym wieku. Taka przyjaźń ma zbawienny wpływ zarówno dla mamy (w chwilach kryzysu) jak i dla dzieci.
roxy1
18 kwietnia 2007, 14:32może rzeczywiście użyłam niezbyt fortunnego sformułowania ale nie chodziło mi o to, że znudzisz sie dziećmi tylko takim stylem życia, rzadko która kobietę satysfakcjonuje tylko bycie mamą a na pewno nie Ciebie, która jak dla mnie zawsze byłą wojującą feministką a nie zwolenniczka patriarchatu, zdaje sobie sprawę, że obecna sytuacja jest dla Ciebie wyjątkowa i każda chwila niesie za sobą odkrywanie nowych rzeczy, poznawanie się z dziećmi, jeśli planujesz powrót do pracy jeszcze w tym roku to pewnie wytrwasz bez problemu a ten obecny czas pozwoli na zawiązanie więzi rodzinnych, natomiast nie wyobrażam sobie Ciebie siedzącej w domu i wychowującej dzieci przez cały czas np. az do pojścia przez nie do szkoły.
malgosia1
18 kwietnia 2007, 08:29Na 102! Widze, ze dzieci sprawiaja, ze chyba nie masz czasu na tzw. chwile dla siebie, albo blogie leniuchowanie. Opisujesz te Wasze dni tak barwnie, ze odnosze wrazenie, iz to zupelnie inne zycie, niz przed rokiem z kawalkiem ;o) Tak trzymaj. A ciagly ruch - to tez zaleta ;o)
Machala
17 kwietnia 2007, 23:29nie spisz jeszcze kobieto? To fajnie, że skrobiesz, bedę miała co poczytać przed snem...widzę...nieźle sie bawisz! Hehe, odmłodniałaś kobitko! A ile ruchu..no,no. Buziaczki dla maluszków i dzielnej mamusi (bałam się, że kiedy zaśniesz na ławeczce przy placu zabaw)!!
roxy1
17 kwietnia 2007, 23:05no to ja widze same plusy tych zmian w Twoim życiu: łapiesz kondycje, jestes zrelaksowana, nie musisz chodzic do stresującej pracy,masz czas dla rodziny.Żyć nie umierać.Zastanawiam się tylko nad jednym: kiedy to Ci się znudzi, bo jak dla mnie, jesteś za ambitna aby wystarczało Ci tylko niańczenie, nawet najkochanszych, dzieci.
Berchen
17 kwietnia 2007, 22:56widze ze musisz byc niezle zmeczona ale napewno szczesliwa, zycze ci duuuuuuzo szczescia, Anna