Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No tak.....
23 marca 2007
Zadzwoniłam i dowiedziałam sie, że sprawe dostała jakaś sędzina, i że na pewno sprawę poprowadzi sprawnie , a że jest tych sedziów mało , to mam dowiadywać się w przyszłym tygodniu :)
Po prostu każdy robi to, co do niego nalezy, a jakies tam dzieci i jacyś tam rodzice mogą sobie przecież poczekać :)
Jak ma się taki tydzień czy dwa naprzeciwko wieczności ??
Hehehe, nie pozostało nam nic innego , jak nabrać dystansu dla urzędniczej arogancji :))
Machala
26 marca 2007, 10:56Na pewno nie jest to łatwe, ale z drugiej strony pomyśl...dzięki takim ludziom te maluchy nie musiały przebywać w domu dziecka, nie mają choroby sierocej...jak widzę dzieci z domów małego dziecka to ogarnia mnie czarna rozpacz. Dlatego pewnie rzadko oglądam program "Kochaj mnie", bo potem ryczę, jestem cała rozbita i spać po nocach nie mogę. Widzisz, ja podchodzę trochę inaczej do tematu. Ty bardzo chciałaś mieć SWOJE dzieci i teraz je znalazłaś, a ja bym chętnie pomogła tym, które nie mają szans na adopcje i czeka ich marny los. Nie mogę myśleć spokojnie o tym jaką przyszłość te dzieci, które i w domu nic dobrego nie przeżyły...tylko jak pomóc wszystkim? Czasem zła jestem na siebie, bo dużo mówię a mało robię...
tomasia
26 marca 2007, 09:20a z innej beczki... Tomek wozi od tygodnia paczkę w bagażniku... pytam się: wysłałeś?? nie jeszcze nie... zabić to mało... buziaki
malgosia1
26 marca 2007, 07:24Duzo juz za Wami. Jeszcze troche cierpliwosci, Mariolko. W tym czasie i tak mozecie dzieci przyzwyczajac bardziej do siebie. Tu najwazniejsze sa dzieci, wiec nie trac sily na walke z urzednikami. To nie poprawia ich efektywnosci ;o)
blanita
26 marca 2007, 01:48To czas cierpliwosci i pokory.Potrzebny kazdemu człowiekowi. Mam nadzieje ze na Swieta dzieci juz bedą z Wami w domku:)))) Bardzo Wam tego życze:) Pozdrwaiam
iwusia25
25 marca 2007, 22:19dystans w takiej sytuacji to nie lada zadanie, ale czas szybko zleci i ani sie obejrzysz a sprawa bedzie zalatwiona ;)pozdrawiam serdecznie!
greenka
25 marca 2007, 22:00jakos nie jest mi trudno wyobrazic sobie ciebie, jak "nabierasz dystansu" :))) zawsze mi sie taka spokojna i zrownowazona jawisz :)
magdast
25 marca 2007, 21:24A może to ma jakiś ukryty sens...macie wiecej czasu na przygotowanie dzieci i ich"przekazanie" (wiem brzmi okropnie), ale próbuje znaleźć pozytywy,, trzymaj się. Na pewno na Święta będziecie już razem
Powiot
24 marca 2007, 23:32rzeczywistość jest przrażająca!Mam nadzieję,że nie będziecie musieli być lustrowani przez IPN? Z doświadczenia wiem,ze im blizej,tym trudniej czekać....Pozdrawiam!
Machala
24 marca 2007, 19:25na oswajanie małymi kroczkami...czy wam się podoba, czy nie. A ja zaczęłam sie rozglądać za wymogami, przepisami...itp dla rodzin zastępczych. Na razie to tylko takie zaznajamianie się, ale okazało się, że Olka panicznie sie boi takich zmian w naszym życiu. Było sporo łez, dużo rozmów, tłumaczenia, wyjaśniania...ona boi się, że ich już nie będę kochała tak mocno, że Kaja będzie zazdrosna i nie będę miała dla nich tyle czasu co teraz... Moje dzieci są małe, ale wydaje mi się, że dlatego też łatwiej akceptują zmiany...nie jest to takie proste jak myślałam.
malda
24 marca 2007, 16:25Mnie to i tak się zdaje, że szybciutko to idzie. Moja znajoma bardzo długo czekała na swoją dziecinkę. I masz rację... przed Wami całe życie razem... Co tam kilka dni...
vilemka
23 marca 2007, 22:17Wszystko musi nabrac tzw.mocy urzedowej.Najwazniejsze sa paragrafy a nie jakies tam uczucia.Oby nasze wnuki doczekaly czasow ze bedzie odwrotnie.Pozdrawiam Ewa
jojo39
23 marca 2007, 22:01niestety wszystko w naszym pięknym kraju wymaga czasu :)