Ja tak sobie marudze i marudze, ale gdzieś tam w głebi serca liczę na to, że w końcu wezme się za siebie na całego.
Częściej bywam na vitalii, zaglądam do rożnych pamiętników i czerpię z nich energię , czuje jak powoli zbliża się "to coś", co sprawi, że osiągnę sukces :))
Jednak pora przyznać się do jednej rzeczy : nie bede cwiczyła, chodziła na siłownię , pływała, skakała i nie wiem co tam jeszcze mozna robić.....nie będę i pora przestać się łudzić.
Na nic świadomośc, że trzeba, że nalezy, że powinnam.....
Pewnie jeszcze zdarzy mi się w życiu jakis jeden czy dwa zrywy, ale już jestem duzą dziewczynką i znam siebie - nie lubię tego i nigdy nie sprawia mi to przyjemności.
Zazdroszczę tym , które po wysiłku fizycznym odczuwaja satysfakcję, mnie to niestety nie grozi.
Podjęlismy z mężem decyzję , że w najblizszym czasie zakupimy porzadny stacjonarny rowerek.
Może chociaż taka forma ruchu sprawdzi sie w naszym domu??
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
ewikab
24 stycznia 2007, 15:08ale tańczyć po prostu chę. Tam wypoczywam i zapominam o wszystkich złych rzeczach.
iwusia25
24 stycznia 2007, 10:25Moze Cie pociesze, moze nie, ale u mnie prawda jest prawie tak samo naga jak u Ciebie. Rozumiem Cie tak bardzo w tym co piszesz, bo sama mam niestety podobne podejscie do tego, na szczescie w moim przypadku ratuja mnie spacery z wozkiem, no i wyszukuje sobie cala mase innych zajec, przy ktorych tez przeciez spalamy kalorie...w domu mamy orbiterka, ale slabo go wykorzystuje, wiec trzymam kciuki tym bardziej za Ciebie, oby ten rowerek sprawdzil sie u Was w domu...ja tez nigdy nie bede sportsmenka i wiem to napewno...dzieki za slowa uznania, Tobie duzo do stracenia kilogramow juz nie zostalo, wiec jestem pewna ze i tym razem zbierzesz wszystkie sily i osiagniesz swoj upragniony sukces!pozdrawiam!
Joanna66
24 stycznia 2007, 08:30U mnie się to sprawdziło.Odkąd mam rowerek jeżdżę codziennie.Tylko żeby wytrwać na nim godzinkę muszę mieć prasę do czytania.Wtedy czas szybko leci i ani się obejrzę już koniec pedałowania.A też tak jak Ty mam słomiany zapał,chodziłam na basen,na siłownie ale jak tylko schudłam był koniec z ćwiczeniami.Życzę powodzenia i wytrwałości
roxy1
23 stycznia 2007, 23:37'nigdy nie mów nigdy' to jest tak madre jak i wyświechtane, jak ja kiedys nienawidziłam sportu, wieczne zwolnienia z w-fu kombinowanie na całego a od kilku lat nie moge sama sobie sie nadziwic jak mnie to wciągnęło. A dlaczego? bo znalazłam właściwa dla siebie forme ruchu, taka która sprawia mi przyjemnośc i zadowolenie dlatego moja rada: pomysl co lubisz robić i skojarz z właściwym ruchem, to moze byc szybki spacer, tańce, joga, pilates,aeroboks i wiele, wiele innych. Teraz kluby oferuja formy ruchu dla każdego i nie wierzę w to, że nie znajdziesz czegos właściwego dla siebie. Jest tylko jeden problem trzeba zacząć a potem sama bedziesz sie dziwic jak zyłaś do tej pory.
mama147
23 stycznia 2007, 23:29A ja mam takie etapy, ćwiczę codziennie albo wcale przez tydzień i potem znowu zryw. Jednak najbardziej lubię pofikać przed telewizorkiem z jakimiś ćwiczniami, ostatnio zakupiłam sobie steper i skakankę, więc muszę to też wykorzystać w przyszłości ! pozdrawiam
ewikab
23 stycznia 2007, 20:26czy aerobik, chodzę na latino solo. Tańczyć lubię, więc 2 razy w tgodniu po 60 minut tańców latynoskich to jest to. Przyjemne z pożytecznym. Polecam
Machala
23 stycznia 2007, 19:42na razie jakieś szaleństwo ogarnęło (aż się siebie boję), ale jak długo pociągnę...tego nie wie nikt..nawet najstarsi górale..hihi. Namawiam mojego chopa na orbitrek. Tyle się naczytałam, podobno dużo lepszy od rowerka. Mąż obiecał pomyśleć w lutym. Tez mi sie tak wydaje, że mogłabym sobie siąść i pedałować, a co! Ja z ćwiczeniami mam takie zrywy, ale nigdy nie pałałam do nich miłością..niestety! Buźka!
myszulka21
23 stycznia 2007, 19:31wygladasz swietnie!!chcialabym zbey moja mamuska tak wygladala, byloby extra :D dbaj o siebie, o kazdy kilogram ktory ci przeszkadza, potem moze tego by c za duzo i juz przejdzie ci ochota na walke... szkoda ze tak nie lubisz cwiczen.mam nadzieje ze wyjdzie Ci wszystko co masz zaplanowane! trzymaj sie mocno!! :D
wodzirejka
23 stycznia 2007, 19:14bardzo lubię wysiłek fizyczny i w ostatnim czasie bardzo mi go brakuje..... a najlepszy jest na stresy.... Pozdrawiam gorąco!!! jak dla mnie to i tak wyglądasz ślicznie, nie musisz się więcej odchudzać, ale wiem, że najważniejsze jest to, żebyś się dobrze czuła! papapa :o)))))