Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
DZIEŃ PRAWDY SIĘ ZBLIŻA...........


No i już niedługo ważenie . Co pokaże moja przyjaciółka zobaczymy. Zdaję sobie sprawe z tego, iż mogłoby być lepiej,  ale te biegi i inne podskoki to raczej nie dla mnie, ale robię chociaż malutką część tego co zalecone. Efektów po tym nie będzie , ale pewnie skończy sie to przymusowym udziałem na siłowni. Myślę, ze to bardziej by mnie mobilizowało, ale muszę przełamac opór i tam sie zgłosić, bo jak nawet ogladam jakieś zagraniczne programy o odchudzaniu to tylko wielki wysiłek fizyczny prowadzi, do spalania tkanki tłuszczowej. Myślę, że to i tak postęp,że to do mnie po mału dociera.Zrobił się już wieczór, a ja czuję sie pełna - zjadłam tylko to co zaproponowali .Nie chce mi się,  ale zaraz coś jeszcze przed spaniem poćwiczę, aby mieć czyste choć w małej części sumienie.

  • iza-pyza

    iza-pyza

    15 stycznia 2016, 00:21

    Ciesze się że tak Ci gładko idzie.Oby tak dalej.Ja też oglądam te programy gdzie ludzie gubią po 50-60 kg ale ich wysiłek fizyczny jest morderczy!Może gdybym miała trenera osobistego(takiego w domu} to bym się zmobilizowała...Narazie zostaja mi spacery a raczej szybkie chodzenie bo wolno nie umiem chodzić.Co z tego.Zawsze znajdę jakąś wymówkę zeby nie wychodzić z domu.Latem za gorąco ,zimą za zimno.I tak schodzi dzień za dniem.Dobrze ze jeszcze do sklepów chodzę.O siłowni lub basenie nawet nie myslę.W życiu bym sie nie rozebrala publicznie.W domu nie patrze w lustra bo nienawidze swojego odbicia.Mam chyba coś z głową ale na leczenie chyba za póżno.Jedynym rozwiazaniem jest pozbycie się nadwagi i rozpoczęcie normalnego życia.Ale nie tak łatwo to uczynić. Pozdrawiam

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.