W pracy było takie szaleństwo, że już nie mam sił na nic. Odkryłam, że na tej samej ulicy co moja praca jest bar wegański, muszę koniecznie wypróbować.
Śniadanie: bułka ze słonecznikiem, z serkiem
Obiad: pierogi i surówki
Podwieczorek: tost z żółtym serem
Kolacja: smażone grzyby "szmaciak" i kania, 2 kromki chleba ciemnego z serem żółtym i pomidorem
angelisia69
17 października 2015, 05:06u mnie niestety w poblizu takich atrakcji nie ma,same kebaby i pseudo-chinczyki :/ a z mila checia bym poszla do takiego baru. Kani nie jadlam w tym roku ale w zeszlym bardzo czesto,zapiekalam z zoltym serem i na to keczup mniam :-)