Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jestem chodzącą porażką...


I po co mi to wszystko było? Cały mój wysiłek i pieniądze poszły na marne. Wróciła stara waga po weekendzie. Jestem chodzącą porażką, grubą i oblesna na dodatek. Nigdy nie schudnę. Nie mam silnej woli, nigdy nie odzwyczaje się jedzenia złych rzeczy. To straszne. Nie umiem patrzeć na siebie w lustrze, schudnąć tez nie umiem. Jestem do niczego.Na zawsze zostanę grubym babsztylem. Jak wyglądam? Brzuch jak duży hamburger a nogi jak parówy z hot dogów ;/

  • Zolaviana

    Zolaviana

    15 czerwca 2015, 13:51

    Oj, oj, oj - jaka samokrytyka. Ja też w weekend zawaliłam, bo zjadłam wielką bułę w McDonaldzie! I co? I jeszcze wczoraj wieczorem skatowałam się treningami, a dzisiaj od rana spaliłam już tyle kalorii, że sama jestem z siebie dumna. Ty też wskocz na rower, odpal jakiś trening np. z Mel B (uwielbiam ją!), to od razu poprawi Ci się humor. A co do bycia grubym babsztylem, ważę prawie dwadzieścia kilogramów więcej niż Ty...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.