Natknęłam się dziś na ciekawy artykuł: ARTYKUŁ - ja osobiście nie miałam pojęcia o tym, że kaloryczność makaronu można zmniejszyć o połowę zwykłym chłodzeniem. Ale z całą pewnością chcę się do tego zastosować, z zachowaniem dotychczasowej objętości posiłku. Jak eksperyment obniży kaloryczność, to super, jak nie, to wciąż będę się mieścić w akceptowalnej wartości. To jest tak proste, że aż piękne! ;-)
Muszę przyznać, że wczoraj w nocy spałam niespokojnie. Budziłam się i nie czułam się najlepiej. Poniewierał mną stres i burczenie żołądka. Nie byłam głodna, ale odczuwałam znaczny dyskomfort. Zasnęłam po szklance wody z miodem, cytryną i imbirem. Mimo to, znowu obudziłam się w środku nocy i ukołysała mnie dopiero szklaneczka ziółek. Będę więc sobie rytualnie przed snem parzyć imbir z melisą i miętą, a na dzień brać B6 z magnezem, po tym z żołądkiem powinniśmy być spokojniejsi. :-)
Odkąd zaczęłam mniej jeść, mój metabolizm zwolnił, więc kombinuję jak go napędzić. Wydumałam, że tuż po przebudzeniu będę "pajacować". Zrobiłam rano jak najszybciej 50 pajacyków, a potem przysiady. Zaczęłam skromniutko, od 15. I chcę dodawać codziennie po 3. Ciekawe do ilu uda mi się dociągnąć. Oswajam też coraz śmielej wodę i czerwoną herbatę. Plotka głosi, że zimno wody i właściwości czerwonej herbaty, to motor dla metabolizmu. Co mnie nie zabije, może choć przyspieszy metabolizm. ;-) Latałam też dzisiaj za papryczkami chilli, ale od jednej z paczuszek odstraszyła mnie kolejka w sklepie, a potem już nie miałam szczęścia, więc wypalenie sobie dziury w przełyku odstawiam na potem.
Skoro już zaczęłam latać jak nakręcona po sklepach, zahaczyłam o kosmetyczny i kupiłam serum wyszczuplające. Opis na opakowaniu był tak zabawny, niewiarygodny i bzdurny, że nie mogłam się powstrzymać. Dokupiłam do tego solidną szczotę do masażu pod prysznic i w ten oto sposób stałam się posiadaczką laboratorium do walki z pomarszczonym dupskiem. W masaż wierzę, a serum może choć troszkę nawilży i też będzie dobrze. Byleby nie uczulił.
Dziś miałam bardzo nieładną przerwę w jedzeniu z przyczyn towarzyskich, ale czuję się znakomicie, więc może moje jelita jeszcze pracują. Co do jedzenia:
- śniadanie: 2x kromka chleba z pełnego przemiału z twarogiem i papryką konserwową
- drugie śniadanie: druga połówka mojej wczorajszej kombinacji tuńczyka z kukurydzą i czerwoną kapustą
- zamiast zupy wpadło mi jabłko, tu nastąpiła moja zbyt długa przerwa w dostawie energii
- obiadokolacja: indyk w pomidorach z sosem pomidorowym
Sobota ma być moim dniem wolnym od ćwiczeń, więc poza poranną rozgrzewką ćwiczeń dziś nie ma, nie było i nie będzie, ale sobota dniem ważenia. Na wadze 80 kg.
Ademida
28 marca 2015, 22:31Ojj, chyba troszkę za mało kalorii - chyba że jakieś przekąski podjadki wpadły. Policzyłam, powinnaś bazować w okolicy 1500, na radykalne cięcia przyjdzie pora w trudniejszych czasach.
margorzka
28 marca 2015, 22:46Jak najbardziej słuszna uwaga. Niby wiem, że wystarczy zejść poniżej 600 kcal od zapotrzebowania dla efektywnego chudnięcia, ale dopiero co przeszłam na dietę i na razie eksperymentuję z ilością i różnymi składnikami. Czuję się dobrze, a poruszam się ekstremalnie mało, więc niejako mogę sobie na to na razie pozwolić. Zamierzam odrobinę podorzucać kalorii tu i tam do jakichś rozsądnych poziomów, zapewniających mi dalsze chudnięcie i energię do funkcjonowania. Głodna nie chodzę, słucham ciała i będę dalej kombinować. Pozdrawiam! :-)
Ademida
28 marca 2015, 23:01Spójrz na to z innej strony, teraz zabierzesz - przejdziesz w tryb oszczędny, później dodasz i w ogólnym kontekście efekt będzie niezadowalający. W pierwszym miesiącu warto wykupić dietę żeby wiedzieć na jakich produktach i proporcjach bazować.
margorzka
28 marca 2015, 23:27Osobiście wolę sama dojść do tego, co dla mnie dobre, bazując na produktach, które mi smakują i po których czuję się dobrze. Wiem co i ile ma kalorii, po prostu mam jeszcze problem z upchnięciem tego w czasie i nie od razu wyeliminuję to, co mi szkodzi. Zjadam o jeden posiłek za mało niż zakładam w planie na dobę. Mam tego świadomość. Wolę słuchać swojego ciała i powoli dostosować się do jego potrzeb. Ale dzięki, każda uwaga jest cenna. Zwłaszcza, że nie można odmówić Ci racji :-)
Ademida
28 marca 2015, 23:30Życzę wytrwałości i osiągnięcia celu! Nie obrazisz się jeśli zaproszę Cię do znajomych?
margorzka
29 marca 2015, 00:44Dziękuję :-)