Waga mnie wyprowadza z równowagi - w zasadzie trzymam się jadłospisu, ilości jedzenia i kalorii, a waga w czwartek pokazała 63,1 (czyli 0,3kg więcej niż dzień wcześniej) a dziś między 62,6 a 62,9 tak migała sobie.. Zajebiście..
Na razie nie zmieniam na paseczku wagi bo nie wiem o co z nią chodzi.
Odnoszę coraz silniejsze wrażenie, że te cyrki mogą być związane z odstawieniem tabletek i tym, że @ powinna do mnie wpaść już w czwartek a dalej jej nie widać. Podobno to normalne po odstawieniu, że tak się rozłazi cykl. Ponoć też waga rośnie przed @ od 1 do 4kg nawet, nie pamiętam jak to jest, bo łykałam hormony od 5 lat chyba, a wtedy mega łagodnie wszystko przebiega i nie ma się normalnych objawów w czasie cyklu. Wiec skoro na @ czekam a waga cyrki robi to może ma to wszystko sens. Mam nadzieje że szybko zacznie się i skończy i będę mogła w miarę wiarygodnie określić swoją wagę.
Na razie staram się nie zrażać i czekam spokojnie. Jedziemy dziś z mężem do koleżanki na winko, to znaczy ja na winko czerwone wytrawne, a chłopisko pewnie na whisky albo piwo :)