Hey :)
Jak zwykle, jestem zadowolona z życia. Ok, nie zawsze tak bywało, ale teraz - ciągle się uśmiecham. :>
Obecna waga: 54kg, wzrost 172cm.
W pamiętniku nieaktualne, tylko po to, aby wpisy były widoczne. :>
A co do tytuły. Kilka dni temu byłam u dietetyczki, musiała wykonać swoją pracę - wyjaśnić mi wszystko, co dotyczy utraty masy ciała.
Tyle, że jest jeden mały, tyci problem. JA NIE CHCĘ UTYĆ.
Wręcz przeciwnie.. Nie miałabym nic przeciwko, gdybym schudła jeszcze jakieś kilo/dwa..
Ciągle powtarzała, jak to "niewiele mi brakuje do idealnej wagi [tj. 59kg], nie zmarnuj tego".
Trochę mnie wkurzyła, muszę przyznać. Dlaczego ? A dlatego, że ona ma około 50 lat, jest szczuplusieńka, na granicy z wysuszeniem, A MNIE CHCE UTUCZYĆ..
Mama tak samo, ma coś do mojej "niskiej" wagi.. Ale ja siebie przecież widzę w lustrze, widzę tłuszczyk i inne mankamenty.
Ale jest jeden plus. Gdy chcę zjeść coś słodkiego to rodzice sami mi CHCĄ kupić to, na co mam ochotę, albo tata się śmieje, że musi za mnie zjeść jakieś kalorie, haha. :D
Życzę Wam, abyście mogły pochłaniać kilogramy słodyczy i nie utyć ani grama ♥
vickybarcelona
10 stycznia 2014, 20:34bez sensu, zacznij cwiczyc, wyrob miesnie, wtedy te dwa kilo na plusie bede miesnie, ale Ty bedzisz nadal szczuplutka, ...ale i zgrabnie, nie sluchaj dietetyczki (o ile zalezy jej tylko na 2 kilo tluszczu)
neutralnaaa
10 stycznia 2014, 20:29Po co u niej byłas? Z reszta ważac 59 byłabyś naprawde utuczona ;) haha