Dopadają mnie wątpliwości czy warto?
Czuje się pogubiona i zostawiłam sama sobie. Mąż wrócił na jeden dzień, odmalował korytarz i znów wyjechał. Kiedy wróci? Jutro? Pojutrze? W niedzielę? Ciężko stwierdzić... trzeba czekać... czy to ja taka jestem odpychająca? Chyba nie... patrzę na siebie w lustrze i widzę zmęczenie na twarzy i uśmiech, który nauczyłam się malować na twarzy ale co w środku, nie wie nikt.
Jakbym chociaż raz eszcze chciała znów poczuć się doceniona i atrakcyjna, mieć tę siłę i błysk w oku😔 gdzies się pogubiłam po drodze.
Dzisiaj napije się lampki wina pójdę spać, rano wstanę, zrobię chłopcom śniadanie, umaluje się i pójdę się uśmiechać do innych, chociaż nie chce mi się, to musze być silna...
Ostatnie posiłki były ok, zdjęcia poniżej:
Przepraszam, że tak pomarudziłam... Ale zawsze mi lepiej jak to z siebie wrzucę, a że nie mam komu, to padło na Was 😉
cudmalinka
22 maja 2020, 00:55Rozmowa i jeszcze raz rozmowa ;) oczyszcza :) I pamiętaj NIE MUSISZ się uśmiechać do innych, możesz jedynie chcieć, a gdy nie masz na to ochoty najzwyczajniej w świecie masz do tego prawo ;)
marcelka55
21 maja 2020, 22:37Mocno przytulam. Chyba przydałabym się Wam rozmowa... taka, żeby trochę potrząsnęła panem mężem... Ale! Przecież macie plany, dużo planów na przyszłość... i tak w ogóle to kochacie się przecież... zdecydowanie rozmowa... potrzebna od zaraz!
LiliMarleen.
21 maja 2020, 21:14Powinnaś prowadzić bloga kulinarnego ! Kochana ,jesteś młodą i piękną kobietą ! Masz dopiero 36 lat !!! Jestem pewna,że masz zgrabny tyłek i piękną skórę. Jaki to był piękny wiek,aż się rozmarzyłam :) nadwagi masz tyle, co kot napłakał.Szybko pójdzie. Nie zamartwiaj się !