Dzisiaj rano było 71,3 kg.
Po dwóch tygodniach zastoju w ćwiczeniach stwierdzam, że czas lenistwa już się kończy.
Ręka już wydobrzała, od jutra zaczynam wypełniać grafik - 3 x tyg. bieganie, 3 x tyg. Skalpel.
Dzisiaj zaliczyłam jedynie basen.
Jedzeniowo ok, niemniej pilnuję się żeby nie rozepchać sobie żołądka.
Rano zrobiłam fotki sylwetki, różnica widoczna jeżeli chodzi o figurę.
Wczoraj uzupełniłam sobie garderobę - ostatnie spodnie spadały mi z tyłka.
W sklepach ubraniowych uśmiech mi nie schodził z buźki -mój aktualny rozmiar to 40 w porywach do 38, w Promodzie rozmiar 2, w Mango M.
Nie jest źle a może być jeszcze lepiej. Wystarczy samodyscyplina.
Już się przyzwyczaiłam, że pewne artykuły żywnościowe nie dla mnie: nie mogę pić alkoholu, szczególnie piwska, jeść żółtego sera, majonezu itp. i jakoś nie stanowi to już dla mnie wielkiego problemu.
Na słodycze czasami się skuszę ale z głową. Nie za dużo i nie za często.
Najważniejsze jeżeli chodzi o moje zmiany w odżywianiu to :
-wprowadzenie posiłków o stałych porach,
- 5 małych posiłków dziennie (standard: zwiększenie częstotliwości, zmniejszenie porcji), - - brak podjadania
- nieśmiertelna owsianka na śniadanie, koniecznie przed wyjściem z domu,
- staranne planowanie i przygotowywanie sobie posiłków do pracy,
- nie jedzenie po godz. 18-tej.
Nie powiem, wszystko to nie ułożyło mi się od razu, dużo czasu potrzebowałam zanim wbiłam się w rytm i przyswoiłam sobie nowe nawyki. Warto było.
MARCELAAAA
3 listopada 2013, 20:59Oj jak ja bym chciała być tak pełna optymizmu jak Ty :)