Och, jakże aktywny dzień dzisiaj miałam
Rano pobudka, potem ok. 15-min. bieg na stadion gdzie odbywają się w naszym mieście spotkania w ramach akcji "Biegam bo lubię".
Tam kolejne 50 min treningu i sapcer powrotny do domu.
Nie powiem, czuję to w nogach. Nie przetrenowałam się tylko po prostu solidnie zmęczyłam.
Potem szybko sobotnie sprawunki, szykowanie się na wyjazd z wizytą do znajomych, po drodze szybciutko Ikea.
No i niedawno wróciliśmy.
Jestem ledwo żywa.
A tu dzieciaki trzeba jeszcze wykąpać i ułożyć do snu.
Mam nadzieję, że to ja je uśpię a nie one mnie.
P.S. jednak ostatnio zakupiona przeze mnie sukienka z Promodu robi za sukienkę a nie tunikę.
Po dzisiejszym aktywnym poranku czuję sie jakoś taka zbita do kupy (w sensie nie "rozlazła") i przez to moje samopoczucie w sukience było ok.