A dlaczego? Bo każdy poniedziałek to nowy "minipoczątek"!
Witajcie kochani :)
Niestety w weekend nie miałam czasu dodać wpisu bo był dość intensywny. Mój chłopak chciał spędzić ze mną dużo czasu, gdyż zmienił pracę i pierwszy raz od dawna miał cały weekend wolny począwszy od piątku godz 16 :) plus jeszcze szwagierka wracała z krótkiego urlopu w Polsce i odbieraliśmy ją rano w niedzielę z dworca co łączy się ze wspólnym śniadaniem (jedna bułka z serem i wędliną tylko :P ) dodatkowo wiszenie na skype linia Niemcy - Polska. Mój syn był podekscytowany swoim balem przebierańców ale i tak wskoczył na moment, powiedział "mamuś kocham Cię, paaaa" i pobiegł do kuzynek, które odwiedziły go u dziadków :) ja gorzej znoszę rozstanie od niego :) ale jeszcze chwila przygotowywania gruntu i mój pięciolatek będzie tu razem ze mną :)
A teraz czas na część właściwą wpisu. te dwa dni weekendu poświęciłam na początkowe "skurczanie" się żołądka. Bo był rozepchany jak wymiona starej krowy :( najgorsze zawsze pierwsze dni bo wtedy najsilniej odczuwam głód, najłatwiej mi się złamać. Sądzę, że jakiś tydzień i pójdzie z górki :) grunt, żeby się nie łamać prawda?
Oczywiście nie chcę się głodzić a jedynie zmniejszyć porcje i pozbyć się niepotrzebnych tłuszczy pochodzenia frytownicowego np :D plus MUSZĘ ćwiczyć, mam o tyle szczęście, że w sypialni stoi orbitrek (przestanie być wieszakiem na bluzy Szymka) a pod łóżkiem mam jego hantle z takim obciążeniem, że mogę dla siebie założyć tylko najmniejsze krążki i będą ok :)
Oki lecę na szybko zobaczyć co u WAS, potem niestety do firmy chłopaka by oddać coś do niego, obym sobie poradziła bo niemiecki jeszcze nie jest tak do końca moim językiem :)
Na koniec i ja:)
tym kończąc lecę sprzątać i sio z domu :) jak wrócę orbitrek i workout na pośladki :) (polecanie coś na nie? Bo mam 3 ćwiczenia ale może znacie coś dobrego jeszcze? )
Jestem tak pełna optymizmu dziś!!! Hurrrra wreszcie potrafiłam wstrzymać falę żarcia! Kto ma takie ciągi gdzie tyje, jest tym załamany ale jakoś irytująco nie potrafi się zebrać ten mnie zrozumie :)
Miłego dnia,
Malooda :)
Krasnalia
9 lutego 2015, 15:36Też się długo zbierałam do odchudzania, ale od jakichś dwóch miesięcy idzie mi o dziwo znakomicie :) Jedzenie śmieciowe, zjadłam jeden kebab w przeciągu tych dwóch miesięcy i jestem szczęśliwa. A tak to warzywka wcinam jak mam ochotę coś skubnać, a nie jak kiedyś chipsy czy frytki.. Będzie dobrze! Wytrwałości Ci życzę :)
Malooda
9 lutego 2015, 15:52Wszystko zależy od zmiany sposobu myślenia prawda? :)
Krasnalia
9 lutego 2015, 15:54No dokładnie, najważniejsze to nastawić się tak,że to nie jest dieta tylko zmiana nawyków żywieniowych po prostu :) Zamiana jednych produktów na drugie :) No i pozwolenie sobie od czasu do czasu na małe co nieco, u mnie kebab i piwo :)
Malooda
9 lutego 2015, 18:57I tu masz rację :) plus zmniejszyć porcje :)-mój przypadek :)