Waga na dziś równe 90,0 kg.
czuję się o wiele lepiej jak nie jestem taka napchana.
Wczoraj wieczorem do warzyw zjadłam łyżkę mięsa mielonego z czosnkiem.
Policzyłam to razem przez cały dzień jakieś 1200 kcal.
Plan jedzeniowy na dziś:
5.30 - owsianka z miodem (pół łyżeczki) + kawa;
-syrop przeciwkaszlowy;
9.00 - 1 kromka chleba ciemnego z twarogiem chrzanowym + pomidor;
12.00 - sałata lodowa + 3 plastry salami + herbata;
- syrop przeciwkaszlowy;
13.50 - filet z piersi kurzej + jabłko;
16.00 - pomelo;
18.30 - mieszanka warzyw z patelni (pół opakowania).
Wodę piję.
Dzisiaj rano zważyłam się i miałam wynik 90,0 kg, a mój D. 98,0 kg
a w styczniu/lutym ważył około 91,0 kg. Więc i jemu przyda się dieta!!!!
Remontujemy duży pokój. Niestety długo to już trwa, bo czas nas ogranicza, a w między czasie jeszcze wyjazd do Turcji mieliśmy, więc tak się to troszeczkę przeciąga.
ale zaczynamy widzieć efekty. Nie, NIE koniec, tylko efekty :))
mój pokój dwa dni temu wyglądał tak:
Dziś zrobię zdjęcia kolejnych etapów. Moje mieszkanie nie było remontowane 20 lat!!!! Mój były małżonek nie robił w mieszkaniu NIC !!!!!
Mój D. wczoraj zrywał wykładzinę, która była przyklejona do płytek PCV 20 lat temu, jak to jeszcze Urząd Podatkowy tego wymagał, żeby można było odliczyć od podatku hihi :))
Meble miałam, które dostałam od mojega Tatusia na 18 urodziny !!!! Czyli też już były trochę przeterminowane. Tapety zerwaliśmy, meble rozebrał mój D., rzeczy przenosiłam ja! KURDE!!! ile rzeczy mieści się w takich starych meblościankach!!!!!!
Nosiłam, i nosiłam, i nosiłam.... i już przejść się nie da tyle wszędzie wszystkiego!!!! Wyrzucone z 1/3 wszystkich szpargałów.
Potrzebowałam tego!!!!
Poprostu potrzebowałam!
Rzeczy były gromadzone przez lata! Zdjęcia, stare zeszyty (od dzieci pierwsze litery), opakowania po telefonach (bo może się przydać! - NIGDY się nie przydały!), pościel, ręczniki, szkło, ubrania, ozdoby typu świeczniki świąteczne, letnie, wiosenne itp, wazoniki, muszelki, słoniki, płyty, kasety, kasety wideo(ślub, komunie itp), kryształy!!! -nie cierpię kryształów, ale kilka mam bo na prezent dostałam!!!
o! i lakiery do paznokci. Nie przypuszczałam że ich tyle nazbierałam! cała jedna szuflada lakierów!
Mój D. patrzył na mnie jak na autko, "po co ci tyle lakierów?", no bo przecież każdy ma inny kolor! to takie proste!!!
Wczoraj wieczorem D. wypróbował farbę. Kupiliśmy farbę strukturalną, to taka z drobinkami jakiegoś badziewia w środku, bo ściany są straszne, a ja gładzi nie chce!!! Poprostu boję się tego pyłu. Robiłam gładz w najmniejszym pokoju a potem miesiąc sprzątałam całe mieszkanie z pyłu!!!!
Farba jest the best!!!
Zapłaciłam za dwa opakowania tej farby i jedno białej na sufit 180,-zł
Mam nadzieję, że to wystaczy :))
Tak więc pełna mobilizacja:
dietowa i remontowa.
Buziolki....
magpie101
14 listopada 2012, 12:02A trzeba bylo gladzie robic to bys miala przez miesiac ruchu maksimum zagwarantowane :):)
KaSia1910
14 listopada 2012, 11:47Małgosiu powywalaj ile się da, zobaczysz ile zrobi się miejsca. ja nieznoszę wszystkiego co niepraktyczne i na czym gromadzi się kurz, całe życie walczyłam z mamą, ktora uwielbiała kryształy, jakieś filiżaneczki niby ozdobne no bo nie do kawy. Problem byl z tym, że to ja co tydzień musiałam wszystko wycierać z kurzu. Jak zamieszkałam sama powiedziałam sobie nigdy więcej i co teraz mam męża, któremu szkoda wszystkiego wyrzucić. Na szczescie ma swoje biuro w którym trzyma 80% klamotów z 3 cm warstwą kurzu. Ja tam nie sprzątam, po prostu zamykam drzwi, w myśl przysłowia co oczy nie widzą. Ja wiem remontów nikt nie lubi choć efekt końcowy rekompensuje ten rozgardiasz i bałagan w trakcie. To chyba trochę jak z porodem, jak już widzi się swoje dziecko to zapomina się o trudach porodu, pozdrawiam
maggie220
14 listopada 2012, 11:45Ja tez lubie wszystko gromadzic a potem malz mowi a po co ci to? Jak juz zrobisz remont to bedziesz miala fajne mieszkanko odswiezone, zobaczysz.
lwica1982
14 listopada 2012, 11:35Hi, jak wiesz ja tez zylam w remoncie - i z ta gladza to nie jest tak zle, bo teraz taka specjalana mozna polazyc ze sie az tak nie pyli jak sie ja szlifuje pozniej - a ci troche sciany podrowna... emonty sie przeklina w trakcie - ale pozniej milo patrzyc na efekty - i sie nie zaluje;)) pozdrawiam
agnes315
14 listopada 2012, 09:06No i fajnie, trochę się przemęczysz ale potem będziesz miała ślicznie i miło. Co do gładzi się przychylam, ja jak robiłam gładź na sufitach (tylko, bo nie lubię na ścianach) to pył miałam nawet w zamkniętych i zaklejonych taśmą szafach, koszmarrrr...... Buziaki :)
mundziu
14 listopada 2012, 08:45zazdroszczę remontu... ja jeszcze nie mogę zacząć bo sprawa wciąż w sądzie a i chyba biegły znowu przylezie na wycenę nieruchomości domowych czyli umywalki, wanny itd
Gabonek
14 listopada 2012, 07:53Pamiętaj, trzymam mocno kciuki !
izabela19681
14 listopada 2012, 07:38Malgosiu, w naszym wieku czesto robi się zarowno remonty życia jak i remonty mieszkań. Pozbądź sie wszystkich "przydasiów", odetnij sie od pewnych wspomnień a odetchniesz pelną piersią. Powodzenia :)
anna20061
14 listopada 2012, 07:27no to juz przy samym takim remoncie mozna schudnac.Powodzenia Malgosiu