Jest mi źle, jest mi smutno. Dzisiaj grzeszę i robię to całkiem świadomie W pracy masakra. Wysysa to ze mnie całą moją energię dzienną. Mąż cały tydzień pracuje po 12 godzin więc wracam do pustego domu nie mam nawet do kogo się przytulić. W pracy wszyscy dociekają czy może już z mężem staramy się o dziecko. Przecież nie powiem im że miesiąc temu poroniłam....
Chcielibyśmy się przeprowadzić ale konkretnych mieszkań do wynajmu brak. Na swoje własne M jeszcze nas nie stać.
Dzisiaj kolega miał imieniny i skusiłam się na cukierka, no i od tego się zaczęło. Szkoda wymieniać co pochłonęłam Do tego jeszcze jakaś impreza jest na osiedlu, chyba na stadionie Widzewa. Burdel na osiedlu. Pełno policji, pełno "kibiców". Walą petardami, klną i rozwalają wszystko. Dwa miesiące temu puścili z dymem 6 samochodów. Oby dzisiaj obyło się bez strat....
Jutro teściowa robi imprezę, zaprosiła znajomych na takie "poprawiny" naszego wesela. Rozumiecie dwa miesiące po weselu ona taką imprezę robi..... Oczywiście my musimy tam być. Wolałabym zostać w domu i odpocząć, albo pójść do kina na jakąś dobrą komedię poprawiającą nastrój.
Nie będę Wam pisać co dzisiaj zjadłam bo nie ma się czym chwalić
Miłego wieczoru Wam życzę.
Oby Wasze były bardziej udane od mojego.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
majowkaa
26 listopada 2011, 13:28Ja też "uwielbiam" te tematy w pracy. U mnie też wszyscy dociekają, a ja mówię, że na razie nie itd. Tylko jedna osoba w mojej pracy wie o moich problemach, taka najbardziej zaufana. Reszta nic nie wie i tak pozostanie. Pewnie już niedługo znudzi im się temat;)
malgorzatalub48
25 listopada 2011, 22:00To normalne, że znajomi podpytują krótko po ślubie co z dzieckiem, ale nie daj się wciągnąć w te dyskusje. To twoja i tylko twoja sprawa, albo odpowiadaj - "przyjdzie na to czas". Ludzie są wredni, jakby mogli toby z buciorami weszli w najbardziej intymne sprawy. Ja po urlopie tez tak zawsze miałam - następny tydzień odrabiałam zaległości, bo te/ta co mnie zastępowali nigdy nie robili tego do końca. Wg mnie to wina przełożonych, którzy nie nadzorują odpowiednio takich zastępstw, a przecież na koleżankę poskarżyć się to obciach. Zrób sobie jakąś przyjemność w domku, może nastrój się poprawi, albo poprostu prześpij sie porządnie. Czasem dobry sen pomaga najbardziej. Pozdrawiam.
.Margolcia.
25 listopada 2011, 20:51małgorzatko, zycie nie moze składać sie z samych dobrych chwil - bo byśmy nie potrafili docenić tego co mamy...te gorszcze dni tez są potrzebne, chociażby dlatego aby nabrac dystansu do pewnych spraw! wiem, ze wtedy kiedy jest cieżko trudno powstać i zebrać sie w garść - ale kim byśmy były gdybyśmy nie próbowały?! Głowa do góry! Jesteś dzielna, a jutro tez jest nowy dzień i zobaczysz ze bedzie o wiele lepszy - tylko błagam nie poddawaj się! :-*
Lemonia
25 listopada 2011, 20:25Kochana, nie przejmuj się, zrób coś dla siebie, weź kompiel, zrób sobie maseczkę, posłuchaj dobrej muzyki i głowa do góry! Jutro będzie lepiej! Pamiętaj, że praca jest tylko pracą i trzeba umieć się zdystansować. Uśmiechu i słońca Ci życzę!
Nimma
25 listopada 2011, 18:57Mój niestety równie podły, albo i podlejszy... Łączę się w bólu i życzę poprawy.