Nie cierpię długich weekendów, ani weekendów. Odkąd się odchudzam mam z nimi problemy. Tym razem też zgrzeszyłam. Pochłonęłam świeżutki chleb (chyba pół) z masłem i pomidorem. Pycha po prostu, ale ile na wadze przybyło wolę nie wiedzieć. Zważę sie w piątek i mam nadzieję, że nie zemdleję. W tym tygodniu siłka, karnet mam do 16.06 i zastanawiam się czy wykupić na następny miesiąc. Szczerze mówiąc nie chce mi się, strasznie to jest czasochłonne, bo siłownia jest daleko od mojego domu. Z drugiej strony jak patrzę na ubytek centymetrów to owszem jest to opłacalne.
Aaaaaaaa zapomniałam napisać,że mam nowe lustro w łazience, w którym mogę się oglądać w całej krasie :(. Bardzo nalegałm żeby mąż kupił takie duże a teraz żałuję. To co widzę woła o pomstę do nieba. Najzwyczajniej w świecie ja jakoś tak mam, że w mojej głowie mój obraz jest dużo szczuplejszy niż w rzeczywistości. Zawsze w sklepach reaguję zdziwieniem na swoje odbicie "kto to jest, taki gruby?". A teraz ciągle się widzę i to jest straszne. Nie podoba mi się to. Muszę to zmienić, ale to takie trudne!!!
savelianka
7 czerwca 2010, 09:54ze odchudzaczki tylko czekaja na dlugi weekend,lub jakies Swieta,by sobie pogrzeszyc,a potem wszystko zwalic na Dlugi Weekend:)
Elamela.gd
7 czerwca 2010, 09:43ciekawe zjawisko - też w lustrze wydaję się sobie duuuużo grubsza buuuuu :((((
KaSSSiaP
7 czerwca 2010, 09:39Ja też tak mam patrząc w lustro. Przed odchudzaniem wydawało mi się że jestem szczuła a teraz ? Wydaje mi się że jestem ciągle gruba. Najlepiej wyrzucić wszystkie lustra ;)
dorothea73
7 czerwca 2010, 09:39hehehehe... też tak mam, ale powtarzam sobie że w maju przyszłego roku to się bedziemy zastanawiać... Kto to jest, taki szczuplaczek ;) A to nowe lustro to chyba duża motywacja ;) powodzenia!!!!