Dawno nie pisałam. Niestety dużo też nie biegałam ostatnio ale nie jest najgorzej. Na siłowni byłam dopiero w czwartek i wpadło tylko cztery kilometry plus piętnaście minut wspinania się na schody których niestety nie wliczam do dystansu. Dodatkowo w piątek byłam na zajęciach pod nazwą FAT Burner i powiem że jakoś przetrwałam wydawało mi się że nie było tak źle więc wrzuciłam jeszcze dwa kilometry na bieżni ale za to poczułam w sobotę i dziś. Mam zakwasy o matko. A moje nowe postanowienie noworoczne to co najmniej raz w tygodniu wrzucić jakiś fitness. Może uda mi się częściej. Tak naprawdę jest to konieczne ponieważ na ćwiczenie na siłowni jakoś się nie nadaje. Mogę biegać ale pozostałe urządzenia i ludzie na nich ćwiczący mnie onieśmielają. W ostatnim czasie zdarzają mi się też sporadycznie łyżwy więc staram się być w ruchu. jednak to trochę mało. Dlatego od dziś ćwiczenia na brzuch, koniecznie codziennie bo mam wrażenie że mam kosmiczną oponkę.
Licznik wygląda następująco: dziś dodaje 6 km ( mało L) i w sumie przebiłam już 113,5 km w tym 32 zielone kilometry zatem do celu pozostało mi 1636,5 km.
fragolinkaa
9 stycznia 2012, 08:35HAHAHA no to ładnie :) jak dla mnie to Ty się bardzoo dużo ruszasz , ja dopiero od dzisiaj będę codziennie jeździć na rowerku bo do tej pory moim ulubionym sportem było leżenie w łóżku lub jedzenie . ale trzymam kciuki za Ciebie :)
JustynaBrave
8 stycznia 2012, 22:08I Ty mówisz, że masz mało ruchu? :D To ja się wolę nie udzielać :D A dobry fitness nie jest zły ;)