W sobote otworzylam sezon rowerowy :) Uwielbiam wyskoczyc na minimum godzine na mala wycieczke po Warszawie :) Dzisiaj jednak sie troche wylamalam i postanowilam pobiegac...juz wiem to byl sredni pomysl. Po pierwsze nie lubie biegac, a po drugie mam troche duzy biust i bardzo potem cierpie, niestety sportowe staniki nic tu nie pomagaja.. Jednak troche cwiczen na swiezym powietrzu, oraz kilka razy gora, dol po schodach, i wreszcie doceniam mieszkanie na 9 pietrze :) Jeszcze dodatkowo dzisiaj wyczytalam w Waszych postach o wyzwaniu przysiadowym :) Pierwsze 50 mam za soba.
I mam do Was takie pytanie, jakie znacie cwiczenia na pozbycie sie tych nieszczesnych skrzydelek na rekach ??? Pozdrawiam i zycze wytrwalosci, Buziaki :*:*
skinnyandfit
20 kwietnia 2013, 22:02Ja poznałam mojego męża w ogólniaku (czyli juz kawałek czasu temu), kumplowaliśmy się bardzo długo, a zaczęliśmy być ze sobą kiedy wyglądałam mniej więcej tak jak teraz (wagowo). Uwierz, miłość i kilogramy nijak sie maja do siebie:)
Goya.
19 kwietnia 2013, 11:39Wszystko w swoim czasie. Gdzieś czeka ktoś, kto jest odpowiedni dla Ciebie i kilogramy to nie wyznacznik. Uwierz :)
Lidia1993
19 kwietnia 2013, 01:09Tzn mój chłopak chce tylko żebym ćwiczyła bo i tak jestem dla niego piękna cudowna...o.O Ale wiem że gdy ważyłam te -10 to był zachwycony,chcę zobaczyć to uwielbienie w jego oczach:D A co ucierania nosa hmm no cóż należy się jej, a ,,Największą dostępną ludzką zemstą jest SUKCES" A Ty masz naprawdę sporą motywację i wiem że po jakiś 3 tygodniach diety i ograniczeń powinno nam pójść z górki,damy radę!:]
Lidia1993
19 kwietnia 2013, 00:58Ciesz się ,,wolnością" póki co:D A kilogramy to żadna przeszkoda tak naprawdę:) Powodzenia!