jestem mile zaskoczona zawsze było tak że jak jechałam w góry obżerałam się niepotrzebnie bo wszyscy dużo jedli to ja też. w piątek dość mało zjadłam było dużo pracy a wieczorkiem biegałam godzinę i dziesięć min. w sobotę nie biegałam za to mało zjadłam a dziś zjadłam więcej ale za to idę biegać.
ale największe zaskoczenie było kiedy stanęłam na wadze po obiedzie a ona pokazała mi 77,4. nie wierzę! uwierzę kiedy pod koniec przyszłego tygodnia waga się ustabilizuje i nadal będzie tyle samo.
dziewczyny to jest cud ja zaczynam chudnąć naprawdę a jedyny przepis na to wszystko to były codzienne ćwiczenia i powolne jedzenie nic więcej :)
trzymajcie się i nie poddawajcie!