Pewnie większość z Was już dawno w nim jest, ja jak zawsze mimo iż mam najdalej wyjeżdżam ostatnia z moich znajomych, bo mam tak cudowne połączenie. Współlokatorka już rano pojechała, więc mogłam sobie "zaszaleć", po zajęciach wypad do sklepu... Nawpieprzałam się i poryczałam, że nie jestem w stanie zjeść wszytskiego co kupiłam wtf? Czaicie to w ogóle? Bo ja nie.... Tabliczka czekolady, 2bułki z pasztetową, pół paczki chipsów, 5 cukierków czekoladowych, 100g herbatników, babeczka z jabłkiem, pół paczki bake rollsów, jogurt pitny... Nie chce wracać do domu, jedyne a co mam ochote to znowu walnąć się na łóżko i iść spać, ale przede mną cała noc jazdy w autobusie, wolałabym wtedy spać. Czuję się słabo, taka wyczerpana psychicznie i fizycznie, choć nie do końca to rozumiem w sumie dopiero dzisiaj jakoś to bardziej odczuwam. Zostawanie samą nie jest dla mnie dobrym rozwiązaniem. Nie wiem co zrobię z drugą połową żarcia. Mam wrażenie, że kiedyś potrafiłam zjeść więcej... lol, jakby to był jakiś powód do dumy. Poza tym drugi miesiąc już nie mam okresu a przecież jem, niezdrowo ale jem, więc wtf?! Nie chce iśc do lekarza... Nie mam ochoty się pakować, gdybym nie miała biletu kupionego do domu to pewnie bym nie pojechała a tak to szkoda 72zł. Amen.
Wizja wagi w domu sprawiła jednak iż potoczyłam się nad wc.
UzaleznionaOdJedzenia
1 listopada 2012, 22:53secret diary of a clll girl :)
zdrowa.flame
1 listopada 2012, 22:38Trochę pomogło :), chociaż widziałam takie mega ciacho z równie ładną dziewczyną, że zazdrość była ;).
UzaleznionaOdJedzenia
1 listopada 2012, 15:58Kochanie... zajadasz smutki tak jak ja... i to sie powinno leczyc
hugebelly
1 listopada 2012, 09:08a byłaś u gina kiedykolwiek? mnie się zdarzyło raz w czerwcu. Poszłam, gdyż dostałam dwa oresy w jednym miesiącu i pani stwierdziła, że to przez nadmierne nerwy (miałam obronę, koniec semestru, parę nowych spraw z chłopakiem, więc być może i miała rację). Ale to co mi poleciła, to po prostu załamać ręce nad takimi wskazówkami: ekhm- jeść owoce i warzywa, nie stresować się. No dziękuję serdecznie za tak kompetentne porady specjalisty. Mówiłam jej, że okres od zawsze był u mnie nieregularny, żeby zleciła mi jakieś badania czy coś. No widocznie nie trzeba było i znów chodzą mi po głowie myśli, że może przeistaczam się w faceta :P
Chicasa
31 października 2012, 22:40ja za toba tez :*!! u mnie jakos lecie, to ostatni rok mojej szkoly tutaj, wiec harowy jest :\.. nie moge doczekac sie konca, zmiany otoczenia, wiesz te sprawy. a poza tym ostatnio niezbyt chce mi sie chciec XD to chyba ta jesien..musisz sobie radzidz kochana! takie zachwania naprawde wyczerpuja jak sama wiesz..jakby co pisz na priv :* damy rade!!
essreforte
31 października 2012, 22:39mam to samo dzień w dzień... ;/ nie wiem co ci poradzić bo sama nie wiem co mam ze soba zrobić, ale wierzę że dasz radę i to pokonasz!
princessofchina
31 października 2012, 20:51Jak dla mnie, skoro nie umiesz zjeść tego co kupiłaś za jednym zamachem, to jest jużcoś i powinnaś być z tego dumna. Jakbym mieszkała dalej od rodziców, to jakoś nie widzę siebie odwiedzających ich co tydzień albo co dwa, raz na miesiąc to byłoby optymalne, ale pewnie też zmieniłabym zdanie. Matka na pół roku wyjechała za granicę kiedyś to w ogóle nie tęskniłam, wręcz przeciwnie. Dziwne, nie? Okres się pojawi pewnie, ale jak do końca lutego by nie wrócił, to na Twoim miejscu poszłabym do ginekologa a teraz jadla tłuszcze roślinne. :*
deteste
31 października 2012, 19:38Jakbym czytała o sobie. Tak własnie wyglądało moje życie za czasów tych zdjęć, co dzisiaj dodałam. Tylko, że ja biegłam do sklepu, kupowałam tonę jedzenia, które już pożerałam w drodze do domu, a potem wszystko zwracałam. Aż żal sobie to przypominać.
hugebelly
31 października 2012, 19:32jakbym czytała o sobie... Doskonale rozumiem Twoje odczucia przy 'zostaniu samej'. Z jednej strony fajnie, bo masz wolną chatę, pełną swobodę działania. Z drugiej ta swoboda nie jest niczym korzystnym, bo kreuje się w głowie chora wizja nawpieprzania się, szykowania listy zakupów, listy potraw, które przez tyle dni były niedostępne, a z racji braku innych osób można bezkarnie jeść i ... skończyć z tym w wc. Chociaż ja już mój cel osiągnęłam, przynajmniej ten wagowy, to też mi się zdarza taka akcja. Co zaoszczędzę na skromnym i małym jedzeniu przez tydzień przepuszczam w weekend na ciastka, zupki chińskie i inne duperele. Lepiej jak pojedziesz do domu, więcej osób, jakaś kontrola nad sobą będzie. Co do okresu- ja nie mam od czerwca... jem i cukry i tłuszcze, te akcje kibelkowe zdarzają się rzadko, więc hmmm 'okresie, gdzieś ty?' masz jakiś pomysł jak zaradzić na en nasz problem?
loczek24
31 października 2012, 18:38zdjęcie chociaż fajne...;)
Maarla
31 października 2012, 18:30Jest źle, ale w takim razie lepiej, niż wcześniej, jeśli jest mniej. Hmm... a może jednak powrót do domu lepiej Ci zrobi? Warto spróbować.
yannis
31 października 2012, 18:19znam czekanie na zostanie samemu w domu żeby się najeść;)) a to że kiedyś mogłaś zjeść więcej to już dobry znak, ja miałam swoje apogeum i potem miałam coraz mniejsze, coraz mniej byłam w stanie w siebie włożyć aż napady miałam tylko z przyzwyczajenia jedzenia a nie z odczuwania faktycznej potrzeby kompulsu. no i teraz już długo nie mam :3 będzie coraz lepiej, trzymam kciuki:))