Sobotnia impreza to był totalny pogrom, na szczęście nie tylko dla mnie. Jak to moja koleżanka stwierdziła, która zresztą w dzień imprezy się rozmyśliła co do obecności na niej, jak dla mnie było za szybkie tempo picia to musiała być masakra. Nie to żebym się chwaliła, bo uważam, że nie mam czym ale raczej ja to ta co to może wypić dużo i nie mam pojęcia po kim to ja to mam. Z mojego punktu widzenia nie jest jest to aż tak fajne jak z innych, bo jak to mówią czasem najgorzej być najbardziej trzeźwym w towarzystwie. Impreza skończyła się tym, że w akademiku w którym kolega ją robił jest od wczoraj zakaz imprezowania xD Na koniec imprezy wrypał się jakiś kibol co to się z kimś pobił i ten wylądował w szpitalu, także ktoś nie popadł. Nie mówię już o zbitej a raczej wyrwanej lampie z sufitu o_O i o litrach alkoholu, który uległ zmarnowaniu, bo komuś włączyła się faza i butelkami zaczął rzucać, czy latającej blaszce z ciastem. Oczywiście najlepsze akcje jakoś mnie ominęły ;/ Ale ważne, że pamiętam co i jak, dotarłam do akademika w całości xD no tylko w akcji zaginął mi szalik, który to już ku mojej wielkiej radości się odnalazł. Niedziela to była masakra, ale myślę, ze większość z Was doskonale zna to z autopsji, budząc się o 13 stwierdziłam, że to trzeźwa jeszcze nie jest i nie ma co nawet się podnosić a podobno była taka ładna pogoda za oknem.
Podczas dzisiejszych wykładów pocieszałam się faktem, że niektórzy jeszcze dzisiaj dochodzili do siebie. Mimo wszystko imprezy nie żałuję, choć wódkowstręt obecnie się utrzymuje, zobaczymy jak długo. Właśnie wróciłam z siłowni tak btw. I niby spaliłam 400kcal na rowerku, 400kcal na orbiterku i 100kcal na bieżni, bo mi coś w pachwinie poszło i biegać nie mogłam :( W ogóle nie wiem, jakoś mi te liczniki nie pasują jak pokazują o_O
Poza tym zaczynam obmyślać jakąś dietę "po Wszystkich Świętych" trzeba by było się ogarnąć do Sylwestra. W ogóle co planujecie? Ja chciałam gdzieś z współlokatorką i jej znajomymi pojechać, tylko nie wiemy gdzie i jak jeszcze, na razie jest obczajanie ofert na gruponie. A może Wy macie jakieś fajne oferty? Albo gdzieś byłyście i się Wam podobało?
UzaleznionaOdJedzenia
1 listopada 2012, 14:42widze ze grubsza impreza :P ja sylwek jak zawsze.. w domu :/
onlytrue
30 października 2012, 16:43jak wgladaja twoje kompulsy? co jesz?
Maarla
29 października 2012, 22:41Szczerze? Takei imprezy najlepiej się pamięta. Nie jestem za totalną demolką, ale czasem niektóre rzeczy sprawiają, że tak jest. Co do kibola to beznadziejnie... kiedyś byłam na imprezie i wbiła do nas cała banda. Oczywiście Marcia-ngocjator ogarnęła sytuację. Mocna głowa? Ja raczej taką się nie poszczycę. Piję 1/3 tego, co inni i mam lepszą banię. Ale to dobrze... trzeba wiedzieć ile pić i co można pić. Najważniejszy jest też umiart, aby później nie mieć zgonu ;))
Droll
29 października 2012, 22:04Ja mam wrażenie, ze ludzie po alkoholu do pewnego stopnia są naprawę sobą, a potem wypada im mózg i już wcale sobą nie są, bo głupie zachowanie, brak świadomości, krzywy chód i mowa pełna bełkotu, to chyba nie nasza istota? ;-D Dieta ok. 1200(a przynajmniej regularne posiłki, nie jedzenie w nocy i umiar, a który ciężko z kompulsywnym typem osobowości
Droll
29 października 2012, 21:46Tak, o właśnie taki typ komulsywny mi chodzi, może to jakaś nowa kategoria psychologiczna ;-D Co do tego braku hamulców, to uważaj o co prosisz ;-)
misspea
29 października 2012, 21:44zmierzę sie za kilka dni ale jakos 32 cm było :)
Droll
29 października 2012, 21:11Mój mocny żołądek nie koresponduje z mocną głową, być może dlatego nie mam w zwyczaju się ograniczać. Zauważyłam że w większości rzeczy brak mi umiaru.
Droll
29 października 2012, 20:58Różnie, ale to temat na dłuższą rozprawkę ;-) Co do lokowania się w łazience, to jeżeli o rewelacje żołądkowe Ci chodzi, to ja mam stety-niestety mocny żołądek...
poziomka1905
29 października 2012, 20:08No to zaszalałaś :) Ale ważne że impreza udana a i na wykladach przetrwałaś! Teraz powrót do pięknej rzeczywistości! dietkowanie pora zacząc :) 3maj się :)
princessofchina
29 października 2012, 20:02Kurde, impreza choby z Projekt X :D a nie wiem jak to licza te urzadzenia na siłowni... ;D Co do sylwka to fajny plan masz :) ja jeszce nie wiem, kumpela z chlopakiem na bal idzie, druga pewnie pojedize gdzies, inna chce w gory jechac jestem zaproszona nawet :D jeszce druga kolezsanka mnie zapraszala... wiec zobaczymy jeszcze :D
Droll
29 października 2012, 19:37Ja czasem żałuję, że wstręt do alkoholu nigdy mnie nie łapie. Bo zgubienie szalika to jedno, a zgubienie godności to drugie...chciałoby się powiedzieć studenckie życie, ale jak tak się patrzę, bo to z wiekiem chyba nie mija ;p Co do sylwestra, to jak chcecie gdzieś pojechać, to zastanawiajcie się już teraz. Myślę że najlepszą opcją jest ogarnąć ekipę i wynająć jakiś apartament, albo domek. Koszty po podzielaniu wcale nie są duże. Ja stawiałabym na Pragę, Berlin, albo Zakopane. ;-) Chyba też powoli muszę robić rekonesans w tej dziedzinie ;-) P.S. Po wszystkich świętach, ogarniam się dietowo razem z Tobą! A jak nie to stawiam wódkę ;D
goodvibrations
29 października 2012, 19:26Wiadomo, nie można do końca wierzyć tym licznikom, ale tak mniej-więcej :).
goodvibrations
29 października 2012, 19:25Mam stepper z licznikiem kalorii ;). No i spalenie 400kcal zajmuje mi różnie- zależnie od szybkości z jaką sobie depczę ;). Haha, studencie życie!
zdrowa.flame
29 października 2012, 19:23No to rzeczywiście grubo było :)...
yannis
29 października 2012, 19:20'budząc się o 13 stwierdziłam, że to trzeźwa jeszcze nie jest i nie ma co nawet się podnosić' tjaaa :DDD liczniki na siłkach kłamią, zwykle pokazują spalanie kalorii dla postawnego mężczyzny, a to nie to co my drobne kobietki;pp