Dziś miałam w planach siłownię, jednak mały dał mi w nocy popalić i w dodatku wstał o 4.30. Rano czekałam na męża aż przyjdzie z pracy (z nocki) bo miałam w palnach iśc od razu rano. On jednak powiedział, że nie da rady przypilnować od razu dzieciaków, bo jest za bardzo śpiący i poprosił, żebym poszła jak się wyśpi. Oczywiście dzieci sa ważniejsze od mojej diety a śpiący tatuś mógłby ich nie dopilnować, więc musiałam poczekać. Jednak o godzinie 13 ja już byłam padnięta i musiałam iść się przespać. Tak więc na siłownię już nie poszłam, bo trzeba kąpać dzieciaki, obowiązki, wiadomo, poźniej mąż znów dosypia przed nocką i dzień dobiega końca.
Nic sie wielkiego nie stało, dietę trzymam cały czas, ale bardzo powoli to idzie, a ja jestem niecierpliwa. Jutro mam w planach basen, zobaczymy, czy coś z tego wyjdzie. Modlę się o dobry sen dla synka. Oby do poniedziałku, bo wtedy jest moja ukochana ZUMBA!!!
PaulinaRajmunda
24 września 2011, 22:06dziś się nie udało, ale jutro się uda. :)