... zebrać maliny, niestety tylko połowę. Deszcz nie padał przez godzinę, więc zrywałam maliny do kolejnej ulewy (zebrałam ok. 3 kg). Na krzakach pozostały piękne, duże maliny - może jutro po pracy uda mi się zerwać ta drugą połowę, tak mi ich szkoda, że jutro będę je zrywała nawet w deszczu (o ile nie będzie takiego oberwania chmury, jak przez ostatnie 3 dni).
Nie udało mi się ćwiczyć o 19-tej, ale o 20-tej stało się to realne. Ochoczo zabrałam się do ćwiczeń i udało się. Na pierwszy dzień założyłam sobie 20 minut - moim zdaniem to starczy przez kilka pierwszych dni, potem może ten czas wydłużę.
Kolacja (godz. 19-ta): 1 k. chleba z pastą z łososia i pomidorem.
Do pracy przygotowałam na 3 posiłki: 2 bułki grahamki z serkiem almette, sałatą lodową i pomidorem, serek wiejski (200g), czerwona paprykę.
brugmansja
7 września 2015, 20:38I fajnie. A malin zazdroszczę, u mnie zasychały na pędach mimo podlewania.