Krzątałam się po domu od samego rana. Pot niemiłosiernie lał mi się po twarzy, z gorąca, z duchoty. Deszcz z nieba, krótka nie groźna burza i zimny prysznic pomógł. Dzisiaj już nic więcej nie robię. Zupa warzywna ugotowana wczoraj - starczy na dzisiejszy obiad.
Śniadanie - takie samo jak wczoraj, na II śniadanie: jagody (ok. 0,5 kg) w naturalnej postaci, bez żadnych dodatków. Za mało wypiłam, ale nadrobię to do wieczora.
magnolia90
12 sierpnia 2015, 23:09Dziwne jesteśmy, my kobiety. Mój men oświadczył, że jest mu za gorąco i leniuchował cały dzień. My kobiety mamy więcej siły, tak łatwo nie wymiękniemy *-*
andzia655
12 sierpnia 2015, 22:34Ja dzisiaj mimo upałów bardzo mocno się zawzięłam i wysprzatałam salon łącznie z mycim okien i praniem firanek. Wieczorkiem zrobiłom 20 słoików ogórków korniszonów. Jutro planuje wycieczkę rowerową i ciąg dalszy porządków ale już teraz góra domu.