Dzisiaj już nie dałam się skusić na - zostało od wczoraj i koleżanka biegała do nasz poczęstunkiem, Swój kawałek (znacznie mniejszy, niż wczorajszy) odstąpiłam innej koleżance. Naprawdę zaszkodził mi ten wczorajszy torcik, do tego stopnia, że dzisiejsza odmowa nie była dla mnie żadnym poświęceniem, wręcz przeciwnie - balastem, który udało mi się scedować na drugą osobę. Zwyczajnie poczułam ulgę, że nie muszę go jeść.
Dzisiejszy jadłospis:
8.30 - 1/2 bułki grahamki z sałatą i pstrągiem wędzonym, pomidor
11.30 - jw. + mały jogurt naturalny z musli
13.30 - bułeczka z pieczarkami (z piekarni)
17.30 - 1/2 bułki grahamki + 200g pstrąga wędzonego, trochę śledzika z oleju (ok.10 cm pasek)
Nie wiem, czy jeszcze coś zjem, bo jak na razie jestem syta...ewentualnie mały jogurt naturalny.
Grubaska.Aneta
19 października 2014, 00:11ja na razie zero pieczenia by nie kusiło:)