chociaż nie pozwalam sobie na nic, co nie jest dozwolone.
Jestem uparta, podobno "bardziej niż babcia" (jak mówił mój tata). Pasuje mi ten mój upór, chociaż mąż nie zawsze widzi jego dobre strony, a przecież dzięki mojemu samozaparciu osiągnęliśmy to, co dzisiaj mamy (i ja mam - takie moje osobiste sukcesy).
Upór w dążeniu do celu jest bardzo na miejscu. Bez niego - nie zawsze udaje się zdobyć "to". Upór tak, ale nigdy nie "po trupach", kosztem innych osób - ich smutku, czy bólu.
Tak .. jestem uparta, ale i zarazem ustępliwa. Nie wszystko musi być takie, jakie chciałabym, by miało być. Trudno żyje mi się w kręgu takich ludzi, którzy przekrzyczą, dokuczą, wygarną coś niemiłego, by tylko postawić na swoim (i przy tym są zachwyceni swoją postawą). Coraz więcej jest takich ludzi, którzy mylą modną dzisiaj asertywność z agresją. Asertywność - tak, agresja - nie. Umieć powiedzieć "nie", nie naruszając praw drugiego człowieka - tak. Powiedzieć "nie", postawić na swoim, nie zważając na innego - nie.