Jakoś te dni szybko lecą ,że nie mam czasu napisać....Ogólne podsumowanie. Dieta trzymam się chociaż ostatnio strasznie mnie ciągnie do podjadania orzechów. Myślę,że mój organizm czegoś się dopomina .....Wliczyłam sobie, że mogę codziennie zjeść 1 kostkę gorzkiej czekolady. Gdy już nie mogę wytrzymać to zjadam....jest mi dużo lepiej a i nie mam poczucia winy ,które często podpowiadało ,że skoro już zawaliłam dzień (bo zjadłam czekoladę) to mogę najeść się jak świnka bo już dzień zmarnowany.....Biegam, pływam....dzisiaj mam zajęcia ze spalania tłuszczu. Chcę też poskakać na skakance i wrócić do ćwiczeń z Jillian. Muszę na nowo poukładać sobie grafik którego dnia co.
Teraz mam wolne 3 godziny rano (ale 1 godzina odpada na dojazdy i zakupy) więc pozostałe 2godziny będę przeznaczać na ćwiczenia. Małą wiozę do przedszkola na 9 rano (na śniadanie) a odbieram o 12 (po obiedzie) dopiero w tym tygodniu zaczniemy próbować aby zostawała dłużej i spała z dziećmi. Ale chodzi tak chętnie i robi takie postępy ,że jak zostawanie dłużej miałoby kończyć się płaczem to wolę ją zabierać. I tak chodzić będzie tylko do końca czerwca bo potem wyjeżdżamy na wakacje. Dzisiaj była w przedszkolu do 12 teraz przyjechałyśmy do domu i na 15.30 wracamy do przedszkola bo dzieci mają występy. Ciekawe jak będzie....ciocie śmieją się ,że jak pozostanie na scenie to będzie sukces. Większość maluchów jak widzi rodziców na widowni to wpada w płacz i zamiast na scenie siedzą u rodziców na kolanach. Więc założenie jest takie ,że chcemy aby cały występ postała na scenie co do jej tekstu mówionego to raczej nie liczymy na niego. Zobaczymy.....
Wczoraj Mała była pierwszy raz w kinie na Rio2. Przesiedziała cały seans, podobało jej się, super !!!! Jestem miło zaskoczona bo ona w domu raczej nie ogląda długich bajek. Znowu nie mogę się nadziwić jak te dzieci szybko rosną.
Pozdrawiam Was mocno !!!!
sekrett
20 maja 2014, 14:16Tak czytam jak przyzwyczajasz córkę stopniowo do przedszkola i przypomina mi się mój okres przedszkolny... moja mama przyprowadzała mnie do przedszkola i szybko uciekała, odwracałam się tylko a jej już nie było, przychodziła po mnie o różnych porach (najczęściej późno) a czasami ciocia odbierała moją siostrę z przedszkola a ja zostawałam sama. Wychowawczynie jakoś specjalnie miłe nie były, pamiętam że dużo krzyczały, zabraniały wychodzić do toalety i karały jeśli ktoś nie chciał spać. Oczywiście ten okres kojarzy mi się tylko z ciągłym płaczem. Nabawiłam się wtedy niezłej nerwicy, nie chciałam tam w ogóle chodzić. I czasami teraz jak słucham tych filozofii starszych kobiet (i nie tylko) jak to one dzieci wychowywały, jakie miały sposoby świetne i nie dawały sobie na głowę wchodzić... to aż się za głowę łapię. I takie głupoty są powtarzane z pokolenia na pokolenie bez żadnego zastanowienia się nad sensem tego co robią i konsekwencjami.
sekrett
20 maja 2014, 13:53Dziękuję, ja już tylko czekam żeby jak najszybciej zleciało bo już dawno mam dość. Nie każdy chyba jednak przechodzi ciąże tak fajnie i bezproblemowo. Oby do lipca... ;)
MllaGrubaskaa
20 maja 2014, 08:34Super że tak ładnie Ci idzie ;)) Fajnie że mała tak dobrze czuje się w przedszkolu ;))
peggy.na.obcasach
19 maja 2014, 21:31Skąd bierzesz motywację do ćwiczeń? (wzrost endorfin? ;)) Ja cały czas nie mogę się zmobilizować do regularności, a z kolei jak pobiegam, to jestem bardzo zadowolona... Echh...