Hej! Nie wiem dlaczego ale w ty roku miałam dużą ochotę na świętowanie Walentynek. Czułam się jak nastolatka
Było dużo zakupów, udekorowany dom, jedzenie w kształcie serca od śniadania. Miałam w planach uroczysty podwieczorek połączony z kolacją dla nas i dla dzieci a potem przekąskę we dwoje z ogromnymi planami na później....
ale mimo że się napracowałam przy posiłku to siedzieliśmy przy stole 5 minut a sprzątania miałam na 25minut. Wylana kawa late w gigantycznej szklance. Atmosfera padła, świeczki zostały zdmuchnięte (ku zadowoleniu najmłodszej pociechy) a ja zabrałam się za mycie stołu, podłogi i praniu krzeseł. Dalej było już tylko gorzej o 22 spała córka, syn i mąż a ja z najmłodszą pociechą męczyłam się do 24 i to by było na tyle....
Foczka81
17 lutego 2014, 21:54Dzięki za komentarz:) Starszy mój też swego czasu do nas przychodził a tak to od urodzenia sam spał. Ale poradziliśmy sobie:) U nas walentynki też zerowe, ale co tam. Kiedy indziej odbijemy sobie :)
MllaGrubaskaa
17 lutego 2014, 13:53Romantycznie jak diabli :))
klemensik
15 lutego 2014, 22:12Ha, ha u nas było lepiej bo u syna nocował kolega i tłukli się do północy!
zdemotywowanaa
15 lutego 2014, 19:21Hmm moze uda Wam sie zorganizowac romantyczny wieczor np w nastepny weekend:)
evulek
15 lutego 2014, 18:56Ech ... Szkoda, ale to następne potwierdzenie, że najlepiej wychodzi wszystko to, co niezaplanowane. Może w najbliższy wolny wieczór poczujecie Walentynki:) Pozdrawiam!!!