Ostatnio zastój... Waga stoi... No w zasadzie to pół kg zgubiłam. Walka z nerkami a od jakiegoś czasu unieruchamia mnie ostroga piętowa, przy której w ogóle ciężko się chodzi, o ćwiczeniach nie ma mowy. Czeka mnie znowu "przyjemność" sterydowych zastrzyków... Cholerka najgorsze jest to, że ta franca ciężka do leczenia. Można czasowo zaleczyć sterydami, można zeskrobać, ale to się odnawia i odrasta. Cóż, nie takie problemy ludzie mają.
Aha - nie wiem jak ocenić spirulinę, o której jakiś czas temu pisałam. W zasadzie to ja nie widzę żadnych plusów, ani dodatnich, ani ujemnych. To raczej coś takiego, co to nie zaszkodzi, może pomoże, może nie :D
Jesień ma swoje plusy - pyszne jabłka z ogrodu rodziców, świeże orzechy włoskie. Jakoś tak mam, że sporo produktów smakuje mi właśnie na świeżo, surowo. Nie przepadam za wyleżanymi i wysuszonymi orzechami. Muszą być mokre, dopiero co pozbierane. Uwielbiam surowy bób, słonecznik prosto z kwiatu, nawet kukurydzę potrafię opędzlować bez gotowania :D
Przestałam właściwie oglądać wiadomości, w TV królują programy muzyczne, rzygam polityką i gadającymi głowami. Jak tylko uporam się z piętą i przestane być kowbojką z ostrogami to kupuję bieżnię. Chcę wreszcie spełnić swoje marzenie i przebiec 10 km. W domu zacznę się przygotowywać do sezonu przyszłorocznego. Trzymajcie kciuki!
Pozdrawiam was :D
Ta-Zuza
15 października 2016, 13:13Jedziemy na ... podobnym wózku. Mnie wprawdzie nie dręczą ostrogi piętowe (choć ten ból z przeszłości znam!), ale też jestem lekko uziemiona, bo kontuzja nogi nie pozwala ani na biegi, ani na marsze, ani na inne aktywności. Moja waga po 3 tygodniach spadków stanęła, więc też ubolewam na tą stagnacją... Podobnie jak Ty uwielbiam włoskie świeże orzechy, choć w tym roku nie zjadłam ani jednego...
MagdaMaciaszek
15 października 2016, 13:46Stagnacja jest najgorsza. U mnie zwłaszcza, bo nie cierpię wypadać z rytmu. Zawsze mi potem ciężko wrócić. Zawsze czuję wtedy, że muszę zaczynać od początku.