Dzisiaj wyjątkowo poza tematem odchudzania... Ale to za chwilkę.
Waga stoi w miejscu nadal. Dół mniejszy, bo nauczyłam już sobie z nim radzić. Nie uniknę złych emocji, ale wdrapuję się znowu na wyżyny. Za mną przygotowania panieńskiego, wesela, chore nerki, rajd samochodowy, początek roku... Przede mną kolejne organizowane eventy, okulista i neurolog (trzymam się już za portfel, bo w tym kraju inaczej nie można). No i tutaj dochodzimy do tematu głównego dzisiejszego wpisu...
Jak cholernie ciężko być w tym kraju rodzicem. Jak cholernie ciężko - wie każdy. A jak już coś zaczyna dziać się ze zdrowiem dziecka, kaplica, umarł w butach. Bujam się 10 lat po lekarzach i wiem, że to droga przez mękę. Zostajesz człowieku sam, radź sobie sam, szukaj sam, walcz sam, doszkalaj sam, diagnozuj sam... Więc zamiast działać - błądzisz i metodą prób i błędów, czasami z pomocą tych, którzy już zaprawieni w boju, pokiereszowani bliznami z pola walki NFZ - RODZIC. Mało mnie już zaskakuje, a jednak.
Znajoma urodziła niedawno swoje pierwsze dziecko. Śliczną córeczkę. Ma teraz jakoś ze 3 miesiące. Kilka dni temu wylądowali na SOR - bezdechy, krztuszenie, wymioty i kilka innych spraw. Padło podejrzenie padaczki, a te sukin... wypisali ją do domu. Dzieciątko wybitnie z objawami nieprawidłowości neurologicznych, może to nic takiego, może da się to jakoś uspokoić, może to nie padaczka. Ale ja się pytam - jak można matkę zostawić samą w takiej sytuacji? Skąd ona ma wiedzieć co się dzieje, co robić? Zasranym obowiązkiem było przewieźć ich (karetką, pod opieką personelu medycznego) do kliniki z oddziałem neurologicznym na kolejną diagnostykę!
Czy to normalne, że młoda mama musi o 6 rano dzwonić do innego rodzica pytając o radę? Czy taką poradę i wytyczne powinna dostać od lekarza? Bo chyba ja innymi kryteriami myślę. Nie ogarniam.
Pigletek
12 października 2016, 18:52Co u Ciebie?
MagdaMaciaszek
15 października 2016, 12:05Hej hej, kochana w zasadzie to niewiele w sprawie diety i zrzucania kilogramów. Stoję w miejscu, ale najważniejsze, że nie przybywa. Trochę walczyłam z nerkami, teraz znowu jestem unieruchomiona, bo odezwała się ostroga piętowa i ledwo można przy tym łazić. Nie wspomnę o ćwiczeniach. Ale poza tym wszystko gra. Takie zwykłe sprawy codzienne, jakoś ostatnio rzadziej tu zaglądam. Nie pisze, bo w sumie nie ma o czym. :D A co u ciebie ???
Pigletek
15 października 2016, 16:05Kurcze, jak nie urok to... U mnie nie najlepiej. A raczej źle. W dodatku od tygodnia walczę z grypą i zapaleniem zatok. Nie znoszę takich chorób, które uziemiają człowieka. Szlag mnie trafia ile mam do zrobienia, a tu człowiek nie jest w stanie wstać z łóżka :/