...oddalam się od siebie samej i już nie wiem, która ja jestem ta prawdziwa. Szczęśliwa-nieszczęśliwa. Spełniona-szukająca. Radosna-zadumana. Wariatka-ostrożna. Aktywna-wycofana. To bieguny. A pomiędzy nimi? Warstwy. Niepasujące do siebie. Rozedrgane. Postrzępione. Rozłażę się wewnątrz i posklejać nie umiem. Dziwnie mi.
Święta minęły nam w rozjazdach, ale były na maksa rodzinne. I fajne takie :) Zmęczeni byliśmy, fakt - aczkolwiek chyba nam było potrzeba bliskości Mam, Tatów, Sióstr i Ciotek oraz Wujków wszelakich :)
Między Świętami a Sylwestrem mieliśmy z Maćkiem urlop. Ostatnie wolne w tym okresie to miałam na studiach :) Nie pamiętam, co teraz robiliśmy, aż wstyd...
Sylwestra organizowaliśmy w tym roku my. Dużo było wszystkiego - ludków (chociaż część osób nie przybyła), jedzenia, picia, tańców, śmiechu, zdjęć i dzieci :) Mało było tylko czasu - mam wrażenie, że impreza trwała ze dwie godziny. (skończyliśmy o piątej, razem z Maćkiem i Madzia posprzątaliśmy i o szóstej poszłam spać) - czyli impreza trwała w moim przypadku 11 godzin ;)) Nie jestem jedyna z takim odczuciem - może nam ktoś czegoś do drinków podosypywał? ;) Na zdjęcia na razie czekamy, bo kolega wypstrykał ponad giga i żeby je dostać, to musimy się spotkać - mejlem nie pójdą... Z drugiego aparatu zdjęcia mamy, ale jesteśmy tam "na kupie", więc zamieszczać nie będę - może sobie ktoś z przyjaciół nie życzyć występowania w moim pamiętniku :)
A po Sylwestrze do pracy. Najcięższy okres w księgowości - zamknięcie roku. Pierwsze nadgodziny zaliczyłam wczoraj - wróciłam do biura przed 19, wyszłam kilka minut po 22 (po telefonie od szefa ochrony z uprzejmym zapytaniem, jak ma wytłumaczyć centrali brak włączonego alarmu w obiekcie ;)) Dobrze, że lubię swoją pracę - inaczej musiałabym chyba sobie w czaszkę strzelić...
Nie wiem, co się dzieje u Was, bo coraz rzadziej tu zaglądam. Chciałabym obiecać poprawę (bo się zżyłam i ciekawam, co u Was), ale wiem, że w pracy to mogę nie mieć czasu na takie fanaberie, jak jedzenie, czy siku (a co dopiero na V.) a po pracy to będę kompa obchodzić szerokim łukiem...
Zmykam, moi mili. Idę pogłaskać Zosiaka po pleckach, bo coś tam mamrocze w łóżeczku zamiast spać. Trzymajcie się cieplutko! I trzymajcie za mnie kciuki żebym się w końcu "ogarnęła, nie robiła scen, przestała mazać i zebrała do kupy".
Buziaki Noworoczne!
PS. Obcięłam włosy. Krótkie mam. Z asymetryczną grzywką. Odważnie tak, jak nie ja. Obciachanie wzięło się ze złego humoru mojej fryzjerki oraz mojego osobistego doła. "Pani Mirko - tniemy". "Tniemy?" "Tniemy!" "No to tniemy". Efekt przeszedł moje oczekiwania - dobrze się czuję w takiej długości (krótkości raczej). Zdjęcia zapodam. Te z Sylwestra. A zresztą - jeden kolaż dam teraz:
ZielonyGroszek
9 stycznia 2010, 21:57ładnie Ci w tej nowej fryzurce...
calineczkazbajki
9 stycznia 2010, 10:44swietna fryzurka...wyszczupla Cię
gachew
8 stycznia 2010, 11:17Mam jeszcze krótsze... Świetnie wyglądasz... Pozdrowienia i najlepszego w tym nowym roku..
TazWarkoczem
7 stycznia 2010, 23:08jakbym miala takie boskie ciało to bym nie byla rozedrgana..... chyba :) buziaki noworoczne - wygladasz BOSKOOOO!!!!!!!!!!!
aneczka102
7 stycznia 2010, 09:15Najpiękniejsze wydarzenia naszego życia zawsze odbywają się w innej czasoprzestrzeni. Pamiętam jak podczas mojego wesela patrzyłam co jakiś czas na zegarek i płakać mi się chciało bo tak szybko ruszały się wskazówki!! Piosenka "W życiu piękne są tylko chwile" nabiera nowego wymiaru - nawet jeśli piękny był cały dzień, tydzień, wakacje, to potem i tak wydaje Ci się, że to była tylko chwila!! Ech... życie!
jagodziankao
7 stycznia 2010, 09:05tego CI życzę,żebyś poukładała swoje wnętrze,choć moje też "rozdwojone",a fryzurka bardzo twarzowa,pięknie wyglądasz,normalnie powiem,że chudzinka jesteś:) pozdrawiam!!!
Trollik
7 stycznia 2010, 06:12bardzo dobrze Ci z nową fryzurką...pozdrowionka i lepszego nowego roku
grzywaczka
6 stycznia 2010, 22:12no i nam też było fajnie w święta:) naładowaliśmy trochę akumulatorki.... A co do nastrojów - może bycie dorosłym i odpowiedzialnym ma po prostu tak różne oblicza??? Tylko z jednymi nam wygodniej a z innymi mniej....ale wszystkie są przecież nasze. Nie ma co z nimi walczyć, bo idealne nie będziemy. Mamy prawo mieć dobry lub zły dzień, bo ciągle zmieniają się okoliczności naszego życia.... tak jak mamy prawo się cieszyć, smucić, złościć - nawet jeśli są to skrajne emocje i dotyczą tych samych ważnych dla nas osób, czy kwestii. Po prostu, w różnych okolicznościach widzimy te same zdarzenia w rożnych barwach. I może właśnie to jest piękne, bo nas czegoś uczy i rozwija... A Ty jesteś i zdolna i pojętna i wrażliwa - to odbierasz te niuanse na maksa.
kamila19851
6 stycznia 2010, 21:39To trzymam kciuki za poprawę samopoczucia i dojścia do ładu z samą sobą... A fryzurka super - pasuje Ci... A poza tym jaką masz extra figurę, świetnie wyglądasz