...za Wami. Zaległości mam koszmarne, nie wiem, co się u Was dzieje i źle mi z tym!!! Ale przecież nie będę w robocie się opindalać, żeby nadrobić zaległości trzytygodniowe na Vitalii, no! Bo to nie w porządku to wobec pracodawcy. Chyba winnam wziąć urlop i czytać i pisać i myśleć, he he...
Chociaż z drugiej strony - myślenie szkodzi mojej delikatnej psyche :D
Szybko dopiszę do wczorajszych doniesień, że zaczęłam się realizować kulinarnie. Oprócz własnego chleba i własnego zakwasu na żur, wyprodukowałam także zakwas na biały barszcz. Wyczytałam kiedyś, że różnica między barszczem białym a żurkiem tkwi w zakwasie - żurowy jest z mąki żytniej, barszczowy - z pszennej. Ciekawa byłam, czy ten z pszennej mi się zakisi, czy zdechnie. Zakisił się, pięknie pachnie i ma odpowiednią konsystencję. Ale jeszcze nie ugotowałam zupy - bo się boję, że czar pryśnie :P No nic to - najwyżej mi nie wyjdzie ;)
A oprócz zakwasów i wypieków chlebowych zrobiłam czekoladowe cosie - nie ciastka i nie czekoladki. Właśnie, jak to nazwać? Wzięłam z barku wszystkie pootwierane czekolady (i gorzkie i mleczne), stopiłam, dodałam aromat karmelowy, śmietankę i pogniecioną mieszankę studencką. I w formie kleksów wyłożyłam do wystudzenia. Wyszło dosyć kruche i wstrząsająco smaczne. Nie mam się co dziwić, że waga w górę...
Jak mi się co przypomni - a jestem dziwnie spokojna, że to nastąpi - to dopiszę. A teraz wracam do papierków. Kiedyś mi ktoś w końcu da po łbie za siedzenie na V. w czasie pracy :|
Buziaki trzynastopiątkowe :) Lubię piątki trzynastego :)
PS. Do fryzjera dzisiaj idę. Mam ochotę coś na głowie zbroić a zapewne stchórzę i podetnę na klasycznego zdegażowanego boba i zrobię grzeczne pasemka w kolorze nudnego blondu. Kiedyż się odważę i zafarbuję czachę na czarno / płomiennie rudo albo obetnę na zapałkę??
calineczkazbajki
14 listopada 2009, 11:18zwłaszcza jesienią :)
WooHoo
13 listopada 2009, 23:17tęsknię...!!!! :D cos czuje w kościach, że tez okoliczności zmuszą mnie do odejścia z Vitalii.... albo przynajmniej ograniczenia bywania... :o) jeśli chodzi o włosy, ja bym za bardzo nie kombinowała...!! masz jasną karnację i oprawę oczu, jeśli coś - to najwyżej orzechowy.... albo delikatny bursztyn, nie to, co ja mam na głowie... Czarne badziewie było, jak zmyłam farbę...!!! Teraz odrobinę lepiej.... mua mua
kilarka2
13 listopada 2009, 21:47No i jak po fryzjerku? a odpowiedź na swoje pytanie masz w moim pamiętniku :) i - tak, tak - w kwestii euforii potwierdzam raz jeszcze, moje odczucie takie było, Madzi również. Więc uznaję je za normę. A faktycznie - będąc krwiodawcą "rośniesz" w oczach otoczenia, nagle wszyscy uznają, że jesteś taka dzielna i dobra itd itp. No chyba, że widzi Cię drugi krwiodawca i mówi "o. Ty też to robisz? fajnie" :) dolecz duszę i dołączaj do nas - świetnie Ci ego podbuduje ;)
Rheaa
13 listopada 2009, 17:51nie powinnaś miec problemów z serotoniną. Przecież masz męża. Gdzie pracujesz?
TazWarkoczem
13 listopada 2009, 16:18w domu pootwierane czekolady.... :) u mnie otwarta znaczy zjedzona zaraz... jak za duzo czekolady, i mdli , to zawsze popic wodą można ;) buziak piatowy a w blondzie Ci najlepiej pewnie .... ale zawsze mozesz na łyso, jak ja poltora roku temu ;P hihi
Viil
13 listopada 2009, 13:59My też tęsknimy Kochana :) Co do Twoich wyczynań kulinarnych to z racji wykształcenia powinnam się tym zajmować(przynajmniej od czasu do czasu) ale NIE do tego mnie nie zaciągną koniami z reszta, od 2 miesięcy na chlebie chrupkim dycham :) W temacie przesiadywania na Vitalii w pracy ( he a że teraz to niby co robie??) i zwolnieniu (w traumatycznych wizjach)pisałam już jakiś czas temu :) Całuchy dla Zośki Nadużywająca nawiasów :)
livebox
13 listopada 2009, 12:07No i narobiłaś apetytu. Świetna z ciebie kucharka. masz zdolności w kierunkach kulinarnych, może trzeba ten talent wykorzystać nie tylko w domowych pieleszach:) Obawiam się, że mnie również wypiernicza kiedyś z pracy, jeśli nie zsiądę z tej Vitalii. Z drugiej strony wszyscy zrobili sobie dzisiaj piątek, od nikogo nie mogę wyciągnąć zaległej roboty. Wszyscy mają na mnie olewkę, więc może powinnam brać z nich przykład, zamiast nie potrzebnie łapać stresa. Trzymajta się i czekam na przepis na chlebek:)
sahlma
13 listopada 2009, 11:42Hm świetny pomysł te czekoladowe cosie! Za jednym razem pozbędę się wszystkich resztek czekolady!
LondonCity
13 listopada 2009, 09:39czasami sprawdzone jest najlepsze (czasami...). Ja jestem z tych eksperymentujacych ale wiekszosc ekperymentow byla porazka (no moze poza zapalka). W kazdym razie wszystko na glowie jest do wytrzymania o ile nie sa to pasemka w stylu skunksich paskow. Tyle czytam o tym chlebie Gudelowej (nie tylko u Ciebie) wiec chyba zaprzyjaznie sie z Gudelowa i tez sprobuje. Pozdrawiam