...po prostu sterroryzowałam go. Szpilkami :) Na razie trzymam go w szachu - trochę zesztywniał nieboraczek, ale jeszcze nie boli. Jeszcze - bo że będzie bolał jestem dziwnie spokojna, kurza twarz. Za to w pracy siedzę z girami na podnóżku, bo ponoć zdrowiej. Hm. Nie wiem, czy zdrowiej, na pewno wygodnie :)
No, bo siedzę w pracy. Zrobiłam mnóstwo rzeczy (mały Kazio, mały Kazio - mam w dupce motorek chyba :)) i stwierdziłam, że czas na chwilę przerwy. To piszę :)
Idę do fryzjera dzisiaj. Nie wiem, co będę mieć na głowie - z racji dzisiejszego bojowego nastawienia do życia zdarzyć się może wszystko. Chociaż znając siebie, to wycofam się w ostatniej chwili i znów będzie grzecznie. I nudno :)
Poranek dzisiejszy mojemu dziecku sponsorowały literki "kkkkhhhhr!!". No i oczywiście "GY!!". Jak miło, że dziecko się rozwija i do "da-da-da" dokłada "ta-ta-ta" i "ba-ba-ba" i jeszcze "kkkkhhhhr" z naciskiem na "h". No i jeszcze "GY" - nie zapominajmy o nim ;)
Mietek wrócił wczoraj do domu z poobrywanymi pazurami w tylnych łapach. Nie wiem, gdzie, co i jak się stało - czy się gdzieś zaplątał i nie mógł wydostać, czy uciekał zamaszyście, czy ktoś/coś go dorwało. Chyba go nie boli, bo łazi normalnie. Ale nie prosi już pod drzwiami balkonowymi tak natarczywie, moja puchata kocia pieroła :)
Wczoraj Dzień Ojca - zaprosilim obydwóch Tatów (z żonami :P). Było ciasto (resztę rozdałam dzisiaj w pracy :)), truskawki, arbuz, kawa... A później dla moich Rodziców jeszcze kolacja. Mało dietetycznie, ajejej. No cóż - raz w roku Dzień Ojca, no nie? :) Maciek od Zosi dostał cukrowego pomarańczowego misia. Musiał jej z łapki wydłubywać, bo mu oddać nie chciała :D:D:D Pierwszy Dzień Ojca mojego Męża :)
Tyle doniesień z frontu :) Jak mi się co przypomni a bedę miec możliwość to skrobnę, a co :)
Buziaki śródtygodniowe :)
PS. Moja "psychoza maniakalno-depresyjna" w pełni. Wahania nastroju w wersji de luxe. Chyba czas znów zbadać hormony... Chociaż akurat dzisiaj to trzymam sama siebie za twarz - w końcu nikt tego lepiej nie zrobi, niż ja sama, no nie? ;)
No, bo siedzę w pracy. Zrobiłam mnóstwo rzeczy (mały Kazio, mały Kazio - mam w dupce motorek chyba :)) i stwierdziłam, że czas na chwilę przerwy. To piszę :)
Idę do fryzjera dzisiaj. Nie wiem, co będę mieć na głowie - z racji dzisiejszego bojowego nastawienia do życia zdarzyć się może wszystko. Chociaż znając siebie, to wycofam się w ostatniej chwili i znów będzie grzecznie. I nudno :)
Poranek dzisiejszy mojemu dziecku sponsorowały literki "kkkkhhhhr!!". No i oczywiście "GY!!". Jak miło, że dziecko się rozwija i do "da-da-da" dokłada "ta-ta-ta" i "ba-ba-ba" i jeszcze "kkkkhhhhr" z naciskiem na "h". No i jeszcze "GY" - nie zapominajmy o nim ;)
Mietek wrócił wczoraj do domu z poobrywanymi pazurami w tylnych łapach. Nie wiem, gdzie, co i jak się stało - czy się gdzieś zaplątał i nie mógł wydostać, czy uciekał zamaszyście, czy ktoś/coś go dorwało. Chyba go nie boli, bo łazi normalnie. Ale nie prosi już pod drzwiami balkonowymi tak natarczywie, moja puchata kocia pieroła :)
Wczoraj Dzień Ojca - zaprosilim obydwóch Tatów (z żonami :P). Było ciasto (resztę rozdałam dzisiaj w pracy :)), truskawki, arbuz, kawa... A później dla moich Rodziców jeszcze kolacja. Mało dietetycznie, ajejej. No cóż - raz w roku Dzień Ojca, no nie? :) Maciek od Zosi dostał cukrowego pomarańczowego misia. Musiał jej z łapki wydłubywać, bo mu oddać nie chciała :D:D:D Pierwszy Dzień Ojca mojego Męża :)
Tyle doniesień z frontu :) Jak mi się co przypomni a bedę miec możliwość to skrobnę, a co :)
Buziaki śródtygodniowe :)
PS. Moja "psychoza maniakalno-depresyjna" w pełni. Wahania nastroju w wersji de luxe. Chyba czas znów zbadać hormony... Chociaż akurat dzisiaj to trzymam sama siebie za twarz - w końcu nikt tego lepiej nie zrobi, niż ja sama, no nie? ;)
Koncowa
24 czerwca 2009, 12:40kręgosłupa nie oszukasz. Polecam panią Gosię, wyjeżdza 2 lipca na wakacje, ale jeszcze jest: www.rehabilitacja-gdynia.pl
aganarczu
24 czerwca 2009, 12:00hihihi malej sie pewnie mis spodobal i tez zmienila zdanie. Dzien Ojca dniem ojca a rozowy mis to nie lada gratka nie koniecznie dla tatka :-) Pewnie w pracy sie ucieszyli z ciasta :-)