...czyli jak mi mija weekend. Na chorowaniu mi mija. Pocieszające jest to, że dzisiaj lepiej, niż wczoraj - ale o to nietrudno ;) Snułam się wczoraj po chacie w polarowym dresie, bez mejkapu i głosu, ale za to w ciepłych skarpetach i z "gilami do pasa" - po prostu szczyt seksu ;) Obstawiam zapalenie krtani i obym nie doczekała się zapalenia zatok, ble... Pacyfikuję zaraza pilsami i czekam, aż mi przejdzie.
Dobra, dosyć o chorowaniu. Pierwszy tydzień dietowania za mną. Mogło być gorzej? Mogło. Mogło być lepiej? Mogło. Schudłam wyznaczone 0,7 kg? Schudłam. Zadowolonam? Jeszcze nie wiem ;) Dlaczego nie wiem? No właśnie... Inaczej to odchudzanie wygląda - pisałam już wcześniej, że brakuje mi anorektycznego podejścia, takiego restrykcyjnego i z samokontrolą po pachy. Bo gdy nie ma takich sztywnych ram, to diety nie ma wcale - nie umiem inaczej, niż zero-jedynkowo. No właśnie. A teraz nie wiem, czy mi brakuje, bo chyba czarno-biało już nie jest. Jest inaczej, szukam nowej drogi - pomiędzy bujaniem się i niekontrolowanym wpierniczaniem a reżimem i anoreksją. I (odpukać!!) chyba mi zaczyna to wychodzić - bo nie trzymam się sztywno kartki, ale nie żrę. I chudnę. Co prawda nie jest to spadek 1,5 kg tygodniowo (co mi się zdarzało, zwłaszcza w pierwszych okresach diety), ale zgodny z założeniami - ok. 0,7 kg, może nieco więcej. Nowa to sytuacja i na razie się obwąchuję z nią :) Ale widzę, że terapia działa - zmieniam podejście do diety, do siebie i swoich słabości, do ludzi i wydarzeń.
A propos diety - przyplątał się obrazek na FB i od razu pomyślałam o V. Nie mam, niestety, takich zdolności, ale może dla kogoś z Was będzie to inspiracja :)
Trzymajcie się cieplutko! Buziaki (jeszcze)chorobowe.
mimi123
12 października 2012, 22:04lubie cie czytac ....pisz czesciej ........a tak poza tym to zdrowiej szybciutko !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
magnolia1981
8 października 2012, 08:32zdrowia zycze!
TazWarkoczem
7 października 2012, 23:52jejku jakie my jestesmy podobne. JAk dostaniesz wszystko rozpisane i zrobisz dokładnie to , co tam napisali, jestes dumna, że wyszło... ale jak dostaniesz tylko lakoniczne - jedz mniej - to sie te ramy rozmywaja.... Piękny spadek 0,7.... chciałabym do imprezki sobotniej tyle miec mniej (dzien belfra mam - czyli integracyjna z pracki)
herbaciana1986
7 października 2012, 22:25"bo nie trzymam się sztywno kartki, ale nie żrę. I chudnę." - a możesz zdradzić więcej szczegółów? Wiesz, że mam ten sam problem :| też nie trzymam się "ramek", i nie powiem - wprowadza to u mnie pewien rodzaj niepokoju, bo nie wolno mi się mierzyc i ważyć, co sprawia, że nie mam poczucie kontroli sytuacji.. A jem chyba ciut wiecej ostatnio bo dopada mnie głód psychiczny, ktory zakłóca mi ośrodek sytosci w mózgu chyba ;) No i czuję podswiadomie, ze na wadze pewnie jest wiecej.. a musze sie powstrzymac od wazenia, bo czuje, ze to by mnie tylko dobiło :/ Jak Tobie udaje się jeść nie trzymając sie kartki, ale też nie żreć? Nakladasz sobie jakies okreslone porcje? Jak sobie z tym radzisz?? Ja za kazdym razem jak naloze sobie porcję, to potem sie zastanawiam czy to nie za malo, mysle sobie, ze za godzine znow bede glodna, i dokladam troche.. a potem sie waham czy to juz oby nie za duzo , ło i takie koło macieja ;)
calineczkazbajki
7 października 2012, 22:10duzo zdrowia Ci zycze
anna.bukaczewska
7 października 2012, 21:06zdrówka życzę
Koncowa
7 października 2012, 19:13Ty wiesz co ja myślę o arbuzach, ale żółwik słodki