...chcę być idealna, doskonała i perfekcyjna. Doprowadzać sprawy do końca. Robić rzeczy najlepiej, jak tylko się da. Mam wiecznie poczucie, że coś powinnam (lepiej, szybciej, wydajniej), czegoś nie powinnam (bo nie wypada, bo to niedobre, bo komuś będzie przykro), że coś robię nie tak, że jestem nie w porządku i nie na miejscu (nie tu, nie teraz, nie tak). Nie potrafię odpoczywać - bez wyrzutów sumienia usiąść tak po prostu z książką, czy przed TV. Nie umiem nie myśleć o niczym, nie układać listy spraw, czy zakupów. Mam wewnętrzny przymus robienia czegoś pożytecznego - jak tu siedzieć, kiedy jeszcze łazienka (wiatrołap / kuchnia / meble w pokoju Zosi / stół w jadalni / ława / kanapa / kotłownia) do umycia. Po wyprasowaniu sterty prania, rozwieszeniu dwóch pralek (trzecia się pierze), rozpakowaniu kartonu z letnimi rzeczami mam wyrzuty sumienia, że usiadłam i piszę zamiast samej włożyć rzeczy do zmywarki (i gonitwa myśli: "Maciek tłucze tam talerzami - coś mu nie idzie, czy zły na mnie, że go poprosiłam o pomoc? Powinnam zrobić to sama!"). I jeszcze takie głupie myśli, których nie potrafię z głowy wyrzucić: "to ja powinnam zająć się Zosią, Maciek powinien odpocząć", " jeszcze kilogram i będę szczęśliwa". Gówno prawda.
Spalam się.
Dobranoc.
PS.1. Ten wpis poprawiam już po raz ósmy. (Żeby wszystkie cholerne kropki i przecinki były tak, jak powinny być. Żeby nie było literówek. I podwójnych spacji. Żeby ładnie wyglądało...)
PS.2. Wywiesiłam kolejne pranie, nakarmiłam Zosię, posortowałam rzeczy do prania wg kolorów (BTW - mam 3 szuflady na brudną bieliznę, żeby mi było łatwiej je ogarnąć...) i wróciłam, bo chciałam dopisać jeszcze jedną rzecz - to nie jest tak, że Maciek ode mnie oczekuje, że będę zaiwaniać, nie (chociaż pewnie nie jest źle, jak niektóre rzeczy "się zrobią się"). Nawet ostatnio gadaliśmy, że to bez sensu, że codziennie się kręcę a jak skończę to jestem zbyt zmęczona, żeby się domem nacieszyć i padam na ryjek. Tak jak to za chwilę zrobię. Kurka, coś powinnam przedsięwziąć, żeby to zmienić.
No i co? Znów coś "powinnam"...
PS.3. Maciek chory. Boli mnie gardło :(
Spalam się.
Dobranoc.
PS.1. Ten wpis poprawiam już po raz ósmy. (Żeby wszystkie cholerne kropki i przecinki były tak, jak powinny być. Żeby nie było literówek. I podwójnych spacji. Żeby ładnie wyglądało...)
PS.2. Wywiesiłam kolejne pranie, nakarmiłam Zosię, posortowałam rzeczy do prania wg kolorów (BTW - mam 3 szuflady na brudną bieliznę, żeby mi było łatwiej je ogarnąć...) i wróciłam, bo chciałam dopisać jeszcze jedną rzecz - to nie jest tak, że Maciek ode mnie oczekuje, że będę zaiwaniać, nie (chociaż pewnie nie jest źle, jak niektóre rzeczy "się zrobią się"). Nawet ostatnio gadaliśmy, że to bez sensu, że codziennie się kręcę a jak skończę to jestem zbyt zmęczona, żeby się domem nacieszyć i padam na ryjek. Tak jak to za chwilę zrobię. Kurka, coś powinnam przedsięwziąć, żeby to zmienić.
No i co? Znów coś "powinnam"...
PS.3. Maciek chory. Boli mnie gardło :(
Nattina
10 czerwca 2009, 16:22Tak się nie da, znaczy sie da, ale z wrzodami na żołądku, z poczuciem winy jak stąd do Krakowa i zmarnowaną połowa życia. Odpuśc. Nie na raz wszytsko, trochę , powoli, po kolei. Ja się wyzwalam, troche powoli, po kolei :)
SzukajacaSamejSiebie
9 czerwca 2009, 15:30czesc kochanie:)*! nie mozna tak, bo sie zajedziesz nam tutaj w koncu- ale wiesz, sama mam tak samo... nie potrafie niektorych rzeczy lekcewazyc, po porstu olac... wszytsko musi byc tip top... wrr, to meczy...
grzywaczka
9 czerwca 2009, 12:35To o czym piszesz zależy wylącznie od perwpektywy i wartości, o które chcesz zadbać. Przypomnij sobie co mówiła Babcia Karolinka "musi to człowiek tylko pić, jeść, srać i umrzeć";) Jak dla mnie to naprawdę w życiu nic nie musisz i jesteś najlepszą Mamą, Zoną, Siostrą, Szefową, Pracownicą, Przyjaciółką, Madzią.... jaką potrafisz być. Co najgorszego może się stać jeśli odpuścisz w tych obszarach, o których piszesz?
kasiapelasia34
9 czerwca 2009, 11:45To też efekt braku asertywności (o dziwo!). Zapomniałaś o sobie i chronieniu własnych granic, stąd ten wewnętzrny policjant, żeby sprostać (niby)oczekiwaniom otoczenia. Sama się z tego "leczę", a oczy mi otworzyła pani psycholog mojego synka. Zaczęłam stopniowo odpuszczać i leniuchować + własne przyjemności. Było trudno, ale potem się spodobało. I nikt z rodzinki na tym nie cierpi, nie domaga się, nie robi wyrzutów... A ja mam w sobie większy luz, wiec wszystkim jest łatwiej... Czego i tobie życzę :-)
TygrysekTygryskowy
9 czerwca 2009, 09:30wies, o zosiach-samosiach duzo juz napisano... - moglabym Ci pare stron wyslac nawet. A czy Ty chcesz wszystkich dookoła przekonywać, ze jesteś dobra? To o to Ci chodzi? Bo nie wiem, czy sprzatasz, bo lubisz porzadek, czy sprzatasz, by Cie doceniono, czy np. dlatego, ze tak zostalas wychowana (np. wymagajacy rodzice)?
haniabe
9 czerwca 2009, 09:11może to syndrom Gdynianek;-) nie przejmuj się, to minie. Też tak kiedyś miałam, ale gdy pojawiła się druga Młoda i stwierdziłam, że zwariuję, jeśli cały czas będę robić wszystko na "tip-top" (czego albo nikt nie zauważy, albo samo za chwilę wróci do stanu pierwotnej rozpierduchy;-)i postanowiłam odpuszczać raz na jakiś czas. Początki były trudne, bo motorek w głowie i w dupie nie chciał sie wyłączyć, ale jak już wyrobiłam nawyk w sobie i w rodzinie, to się polepszyło. Osobnik zakontraktowany 2 lata temu kupił mi nawet koszulke z pięknym napisem-NIC NIE MUSZĘ. I jak za bardzo mnie goni mój wewnętrzny policjant, to pokazuję mu język i zakładam ostentacyjnie tiszert, wypinam na niego tylna część ciała i zalegam na kanapie. Czego i Tobie życzę w zabieganym życiu.
TygrysekTygryskowy
9 czerwca 2009, 08:49wiesz, ja znam na to tylko jeden sposob - zainteresuj sie takze innymi ludzmi <br> Bo pewnie w tej swojej perfecji widzisz tylko siebie i swoje zadania - i byc moze ludzi traktujesz jak lustro.. Nie wiem, ale kontakt z innymi ludzmi i przygladanie sie jak oni pracuja moze tego wyleczyc..
TazWarkoczem
9 czerwca 2009, 08:37Panien... nie jestes znak zodiaku Panna?
TygrysekTygryskowy
9 czerwca 2009, 07:23i czy Ty jestś taką Zosią Samosią ("nikt nie zrobi tak dobrze, jak ja")
TygrysekTygryskowy
9 czerwca 2009, 07:14tez tak kiedys mialam. Ale w taki spsob duzo zycia nam umyka. Nie interesujemy sie na prawde bliskimi, nie widzimy ich - widzimy tylko: Maciek powinien isc do fryzjera, Zosi niedlugo wyrzynie sie zabek - rozumiesz - zamiast swiata, widzi sie zadania. <br> Pewnie w swojej zadaniowości jesteś na swoj sposób szczęsliwa. <br> Ja choć też mam ambicje robić rzeczy dobrze - staram się możliwie dużo korzystać z ułatwień - np. sprawdzanie pisowni dokonuje wtyczka do firfoxa, która nawet w tej chwili podkreśla mi błędy...
Koncowa
8 czerwca 2009, 23:26bo POWINNAŚ :) Dobranoc, jutro będzie nowy, lepszy dzień