...na Mamerta***, he he he :)
Całą sobotę latałam, jak z pieprzem - ale warto było, bo parapetówko-urodziny uważam za jedną z fajniejszych imprez, w których dane mi było uczestniczyć :)
Mięcho z grilla - było
Tańce na stole (no dobra, na ławie) - były
Wódeczka - była (oj była...)
Rozbite szkło - było
Zdjęcia dziwnej treści - były
Porzucone pod domem fury - były
Zaginiony i odnaleziony kot - był
Prezenty dokładnie takie, jakie sobie wymarzyłam - były
Krótka kiecka - była
Ostatni goście o 4.30 nad ranem - byli
Straszliwy syfek po imprezie - był
Kac - był
Czyli: impreza udana :):):)
Zochacz spać nie chciała, ale w końcu udało mi się ją ululać i przespała noc całą do 6 rano (po negocjacjach ze mną w naszym łóżku podarowała mi jeszcze 3 godziny snu - do 9 rano :)) Ogólnie czuje się mi dziecko lepiej, ale gile jeszcze jej wiszą - wygląda jak mały rumuński brzdąc :P Ale na basen w niedzielę jej nie wytargałam...
Mietas też zaimprezował - wrócił do domu kole godziny 3 nad ranem :) Nie wiem, gdzie się szlajał, ale całą niedzielę był nieprzytomny i odsypiał. Albo się awanturował pod drzwiami :D I też na chwilę przepadł - zgarnęłam go z ulicy, gdzieś od strony sklepu wracał, może po piwko na kaca skoczył? ;)
Ile alku u nas poszło nie napiszę, bo aż wstyd :) Pan Kac nawiedził mnie wieczorem, niezbyt delikatny to facet - czaszkę mi smyrał swą wstrętną ręką aż do bólu. Ale pogoniłam dziada...
Na wybory poszliśmy, w końcu to nasz obywatelski obowiązek. Przynajmniej będę mieć później prawo do narzekania :D
Co jeszcze? A, wiem, co jeszcze - kupiliśmy wczoraj Zosieńce chodzik :) Niestety - różowy. Wściekle różowy...
Buziaki pracowe, poniedziałkowe, pokacowe ;)
___________________________________________________________________________________
*** kpt. Mamert Stankiewicz to patron ulicy, przy której mieszkamy :)
Całą sobotę latałam, jak z pieprzem - ale warto było, bo parapetówko-urodziny uważam za jedną z fajniejszych imprez, w których dane mi było uczestniczyć :)
Mięcho z grilla - było
Tańce na stole (no dobra, na ławie) - były
Wódeczka - była (oj była...)
Rozbite szkło - było
Zdjęcia dziwnej treści - były
Porzucone pod domem fury - były
Zaginiony i odnaleziony kot - był
Prezenty dokładnie takie, jakie sobie wymarzyłam - były
Krótka kiecka - była
Ostatni goście o 4.30 nad ranem - byli
Straszliwy syfek po imprezie - był
Kac - był
Czyli: impreza udana :):):)
Zochacz spać nie chciała, ale w końcu udało mi się ją ululać i przespała noc całą do 6 rano (po negocjacjach ze mną w naszym łóżku podarowała mi jeszcze 3 godziny snu - do 9 rano :)) Ogólnie czuje się mi dziecko lepiej, ale gile jeszcze jej wiszą - wygląda jak mały rumuński brzdąc :P Ale na basen w niedzielę jej nie wytargałam...
Mietas też zaimprezował - wrócił do domu kole godziny 3 nad ranem :) Nie wiem, gdzie się szlajał, ale całą niedzielę był nieprzytomny i odsypiał. Albo się awanturował pod drzwiami :D I też na chwilę przepadł - zgarnęłam go z ulicy, gdzieś od strony sklepu wracał, może po piwko na kaca skoczył? ;)
Ile alku u nas poszło nie napiszę, bo aż wstyd :) Pan Kac nawiedził mnie wieczorem, niezbyt delikatny to facet - czaszkę mi smyrał swą wstrętną ręką aż do bólu. Ale pogoniłam dziada...
Na wybory poszliśmy, w końcu to nasz obywatelski obowiązek. Przynajmniej będę mieć później prawo do narzekania :D
Co jeszcze? A, wiem, co jeszcze - kupiliśmy wczoraj Zosieńce chodzik :) Niestety - różowy. Wściekle różowy...
Buziaki pracowe, poniedziałkowe, pokacowe ;)
___________________________________________________________________________________
*** kpt. Mamert Stankiewicz to patron ulicy, przy której mieszkamy :)
haniabe
9 czerwca 2009, 12:58cudny opis imprezy! super, że było tak dobrze. A jak przeczytałam tytuł Twojego posta, to na początku myślałam, ze to taki okrzyk bojowy, jak w średniowieczu krzyczano przed bitwą np. na Swaroga, damy im bobu!;-) a więc:na Mamerta,fajna z Ciebie kobita!;-))) pzdr
KOPIKO
8 czerwca 2009, 19:26dobra zabawa należy się każdemu a po niej.....kac bo co za impreza bez porządnego kaca :)) Fajnie wyglądasz :))
SzukajacaSamejSiebie
8 czerwca 2009, 17:52he he, no to widze, ze imprezka udana:)! tak trzymaj:)! cos sie zosienka na fotke nie zalapala za bardzo, he he:)! ale widze kobietki, ze sie wybawilyscie, ze ho hoooo:)! i jeszcze hoooooo:)!
onejra
8 czerwca 2009, 14:54Lasko, oj lubię przychodzić tu do Ciebie, aż czuję jak bym sama na tej imprezie była hah :) Kurdeż, zazdroszczę Ci tych kiecek krótkich! I właśnie... możesz mi zdradzić co za podłogi macie w salonie (parkiet, deski, panele, drewno egzotyczne?)bo właśnie przeszukuję internet i stwierdziłam, że nie stać mnie na żadne podłogi, które mi się podobają hehe. Oj jak Wam dobrze, że już przeprowadzeni! :) My po wylewkach co dopiero, ech...
agulstwo
8 czerwca 2009, 14:22Ślicznie wyglądasz;]nóżki zgrabniutkie że hej. U mnie działo sie wiele głównie w pracy, jak i na uczelni, a do tego za mąż wyszłam.Aktualnie walcze z sesja, pozdrawiam
grubena
8 czerwca 2009, 11:29Wokalistka - była Chórek - był Tancerki - były Decha do prasowania - była A menszczyzny jakieś byli?