...ale jeszcze nie mam pomysłu, co :) Wpadłam na chwilę na Vitalię - jak się w końcu Zosi udało zasnąć. Mam nadzieję, że Zochlinka nie odziedziczyła po mnie tendencji do bezsenności :|
Dzisiaj idziemy do przyjaciółki - zrobiłam śmierdzącą, wysokokaloryczną sałatkę ziemniaczaną (z cebulą i czosnkiem oraz kiszonym ogórasem w majonezie) i mam zamiar ją bezczelnie wchłonąć :) A na obiad mam krupnik na kaczce. A na drugie chinioliznę, o! :)
Wczoraj niekoniecznie dietowo (wstyd się przyznać, gdzie jedliśmy obiad ). Z premedytacją i świadomie, chociaż z (niewielkimi) wyrzutami sumienia. Postanowiłam sobie, że w weekendy nie będę rygorystycznie trzymać się diety i nie będę naciskać na ćwiczenia - będzie mi się chciało i będzie możliwość, to wydziergam brzuszki, w przeciwnym wypadku olewam i nie katuję się wyrzutowo. Tak więc wczoraj nie brzuszkowałam i nie jadłam, jak Pani Dietetyczka przykazała. Zaliczylim za to z Małżonkiem spontaniczne spotkanie sobotnie - było bardzo sympatycznie, wesoło na maksa, pysznie, długo i (dla mnie) bezalkoholowo :)
W piątek dieta utrzymana, półbrzuszków 440 szt. w dwóch seriach, z Zosią na klatce piersiowej :)
Popisałabym więcej, ale mnie Pani Wena opuściła, małpa jedna - przychodzi, kiedy nie mam dostępu do sieci a odchodzi złośliwie, kiedy siadam do kompa.
Poza tym Zosia mi sie obudziła :(
Buziaki niedzielne!
Dzisiaj idziemy do przyjaciółki - zrobiłam śmierdzącą, wysokokaloryczną sałatkę ziemniaczaną (z cebulą i czosnkiem oraz kiszonym ogórasem w majonezie) i mam zamiar ją bezczelnie wchłonąć :) A na obiad mam krupnik na kaczce. A na drugie chinioliznę, o! :)
Wczoraj niekoniecznie dietowo (wstyd się przyznać, gdzie jedliśmy obiad ). Z premedytacją i świadomie, chociaż z (niewielkimi) wyrzutami sumienia. Postanowiłam sobie, że w weekendy nie będę rygorystycznie trzymać się diety i nie będę naciskać na ćwiczenia - będzie mi się chciało i będzie możliwość, to wydziergam brzuszki, w przeciwnym wypadku olewam i nie katuję się wyrzutowo. Tak więc wczoraj nie brzuszkowałam i nie jadłam, jak Pani Dietetyczka przykazała. Zaliczylim za to z Małżonkiem spontaniczne spotkanie sobotnie - było bardzo sympatycznie, wesoło na maksa, pysznie, długo i (dla mnie) bezalkoholowo :)
W piątek dieta utrzymana, półbrzuszków 440 szt. w dwóch seriach, z Zosią na klatce piersiowej :)
Popisałabym więcej, ale mnie Pani Wena opuściła, małpa jedna - przychodzi, kiedy nie mam dostępu do sieci a odchodzi złośliwie, kiedy siadam do kompa.
Poza tym Zosia mi sie obudziła :(
Buziaki niedzielne!
gudelowa
1 marca 2009, 21:56Madziu wyglądasz BOSKO!!! podziwiam Cię! Brak mi słów, żeby wyrazić jak bardzo mi imponujesz!!!!widziałam Cię w "realu" zazdroszczę figury, samozaprcia i "wogle wogle " !!!! ściskam Cię mocno!!!!! buziaki ig
anikagliwice
1 marca 2009, 19:59440 półbrzuszków! Wielki szacun! :) Wenie to może jakichś kamieni do kieszeni nawkładać?? Pozdrawiam:)
anikagliwice
1 marca 2009, 19:56440 półbrzuszków! Wielki szacun! :) Wenie to może jakichś kamieni do kieszeni nawkładać?? Pozdrawiam:)
Lightblue
1 marca 2009, 19:49brzuzków... szacun...ja po drugiej setce wymiękam:) U mnie weekendzik tez z malymi ulgami, raz sie zyje:)
Qualcuna
1 marca 2009, 19:03a taki rozsadny odpoczynek odchudzaniu nie zaszkodzi :)
SzukajacaSamejSiebie
1 marca 2009, 14:28mhmm, majonez- to jest moja zguba... nie moge zyc bez majonezu:) probowalam go zastepowac jakos, ale gdzie tam:P od cwiczen trzeba miec 1-2 dni odpoczynku, tak jest lepiej dla miesni:) potzrebuja czasu na regeneracje:) a wene to przywiazac do komputera:P