Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wlazłam w stare dżinsy...


...i nawet je dopięłam. Co prawda takie "do chodzenia po domu" i elastyczne, ale zawsze. Masaże z A6W chyba coś jednak dają - chociaż ja osobiście tego nie widzę. Ale Monsz i pani Kasia (masażystka) sami z siebie mi powiedzieli, że zeszczuplałam. I spodnie kupione ostatnio też luźniejsze jakby trochu i wymagają paska. Wagowo nie wiem, jak stoję, obwodowo też - na razie centymetra nie tykam, bo nie chcę się rozczarować. Muszę się najpierw nacieszyć luźniejszymi spodniami...

A6W dzisiaj będzie 16 dzień - jestem już za 1/3 całego programu :) Dopiero teraz zacznie się jazda bez trzymanki... ;) Ciężko jest, ale nie odpuszczę - zawzięłam się.

Na basen chodzę raz w tygodniu - częściej niestety się nie da bo Maciuś ma rzeź w robocie i wraca dosyć późno. Chociaż nie wiem, czy gdybym miała możliwość chodzenia więcej razy, to czy by mi się chciało. A tak mam przynajmniej wymówkę, he he ;)

Dom nam się wykończa (wykańcza? nie ma słowa "kańczyć"? ;)) - mamy już zrobione wszystkie podwieszane sufity, ścianki kartonowo-gipsowe (wraz z zabudową kominka, co było nie lada wyzwaniem...), wstawione parapety w środku - teraz pan Wiesiu będzie nam kładł podłogi (kafle i panele). Powoli, ale sukcesywnie "się robi" :)

Zosieńka wciąż daje czadu. Ślicznie śpi i równie ślicznie się wydziera :) Moja Mamusia przyjeżdża raz albo dwa razy w tygodniu na około dwie godziny. Niby nic a daje mi to chwilę oddechu - mogę iść na masaż, do sklepu, spokojnie przygotować obiad, czy ogarnąć chatkę. Chociaż opanowałam już sztukę obierania ziemniaków z Zosią w nosidełku, czy mycia butelek jedną ręką ;)

Koty mi się dzisiaj biją. Aż "Babcia" (moja Mama) musiała je rozdzielać i stawiać jednego w jednym kącie a drugiego w drugim ;) Nie wiem, co w nie dzisiaj wstapiło, ale siedzą naprzeciw siebie i tłuką się łapami po pyskach. Wariaty :)

Klimatu świątnie czuję. I jakoś wcale mi z tym źle nie jest :) Tylko zła jestem, bo Merlin w tym roku ściemnia i sprzedaje rzeczy, których nie ma w magazynie i później trzeba modyfikować zamówienia. I czekać. Zamawialiśmy 10 grudnia a jeszcze nie doszło - a ja jeszcze muszę jeden prezent wysłać dalej, mojej chrześniaczce, do Krakowa. Inna firma (2future.pl) napisała mi 11 grudnia: "Twoje zamówienie nr 8268 przeszło w stan realizacji. Oznacza to, że jest właśnie przygotowywane do wysyłki.". I do dzisiaj nic mi nie przyszło. Wysłałam im mejla z zapytaniem, o co kamon i czekam. No nic - ponoć cierpliwość jest cnotą...

Trzymajcie się cieplutko i oby Wam humor bardziej dopisywał, niż mi ostatnimi czasy.
  • Donnka

    Donnka

    17 grudnia 2008, 13:09

    Ja tez z Merlinem miałam opóźnienia, są niepoważni i tyle.Gratuluje ostrej jazdy z A6W, mocna jesteś, no i te portasy luźniejsze??bomba!Poco Ci miara, czy waga??;)Korzystaj z każdej pomocy opiekuńczej, dla Ciebie to zawsze na plus:)buziaki

  • Koncowa

    Koncowa

    17 grudnia 2008, 08:32

    swojego prądu, plis :) Ja Cię znam i wiem, że jak się zaweźmiesz to nie ma ... i tu pada znane określenie z wsią w tle :) :D :) Uściski

  • mag1313

    mag1313

    16 grudnia 2008, 21:29

    Miałam z nim ijazdę w zeszłym roku. I powiedziałam nigdy więcej. Zamawaiałam już nie pamietam koniec listopada, sam pocztek grudnia, części nie mieli... Paczka przyszła w styczniu... Miały być dołaczone życzenia. Były na obrzypolonej kartce... I cen miało nie być... Były... I to tyle na temat Merlina. Cieszę się, że Ci lepiej. :) :*

  • gosiuniaaa

    gosiuniaaa

    16 grudnia 2008, 17:15

    miałam to samo z merlinem...niepowazni sa..a najlepsze jest to ze ta ksiazka której nie mieli nadal jest w kategorii dostepnych..

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.