...to mam za swoje. Zrobiłam sobie qq w głowę. Ponieważ jutro mamy iść na parapetówkę do przyjaciół postanowiłam sprawdzić, czy mam w czym się pokazać. I cóż mi wyszło? Znośnie wyglądam w kilku bluzeczkach, ładnie (??) może w dwóch :| Dodam, że mierzyłam głównie ciuchy ciążowe. Po prostu czad :( Nie powinnam była tego robić, ale cóż - teraz to już po zawodach. Humor mi to sparszywiło, nie mam pomysłu, jak temu zaradzić. Właśnie - czy można zacząć ćwiczenia na brzuch przed zakończeniem połogu? Nie mogę na siebie patrzeć, ale nie chciałabym sobie zrobić krzywdy...
Zosieńka ma katar. Znaczy - już jej chyba przechodzi. Fajna z niej Ziaba, jak na niemowlaka z katarem, to i tak nie dała się nam prawie wcale we znaki :) Jeżeli jutro będzie już dobrze, to pojedziemy w trójkę na tę nieszczęsną parapetówkę. Jeżeli Zosisko dalej będzie nam gęgać, to na bibkę pójdzie Maciuś sam. A ja nie będę miała dylematu ciuchowego...
Problem z pokarmem mam niestety dalej - to chyba tzw. kryzys laktacyjny. Piersi bolą dalej. Zastanawiam się, czy nie dorobiłam się zapalenia... Na razie ściągam pokarm ile się da i karmimy Małą Królewnę butlą. A jak mi braknie mleka to dokarmiamy sztucznym (a zdarzyło się to nam dokładnie 5 razy przez niemal 3 tygodnie życia naszego dziecka). W świetle wszystkich (jak dla mnie sekciarskich) poradników jestem niedobrą matką, bo butla i sztuczne mleko to ZŁO. A ja wolę nakarmić Zosisko sztucznym, żeby mi nie płakała, że jest głodna i wolę ściągnąć pokarm i dać jej z butli, niż siedzieć i zaciskać zęby albo płakać przy karmieniu piersią. Taka ze mnie egoistka... Jeżeli karmienie ma być cudownym przeżyciem i nawiązywaniem więzi z dzieckiem, to niechże nie kojarzy mi się z bólem. W ogóle temat karmienia jest dosyć trudny i chyba nieco mnie przerasta. Oby się ten kryzys laktacyjny skończył (o ile to jest to), mam nadzieję, że wtedy mi się bardziej poukłada.
Dzisiaj zostałam obdarowana prezentem od ludków z pracy :) W sumie to nie ja zostałam "oprezentowana" a Zoszin z Bażin :) Strasznie mi fajnie z tego powodu, bo chyba wcześniej żadna z lasek nie dostała prezentu na urodziny brzdąca :) Zosieńka wzbogaciła się o prześlicznego misia (którego chyba nazwę Investment - tylko jak ja później dziecku wytłumaczę, o co chodzi? ;)) i komplet - biały golfik (niemowlaki też mogą nosić takie cuda!!) haftowany w kwiatki, do tego różowe śpioszki (też się tam kwiatki plączą) i różowy kubraczek. No cukierkowe to i śliczne :) Za Chiny nie chciałam ubierać jej na różowo, ale się nie da... ;)
Zmykam z interka, muszę trochę potulić Małą Ziabę przez sen :) A później odłożyć ją do jej łóżeczka. Bez sensu przyzwyczajać brzdąca do spania z nami, no nie? Chociaż to i wygodniej i jakoś tak fajniej, jak cała piątka chrapie w jednym łóżku :) Bo i kotki (dosyć ostrożnie) śpią w nogach...
Buziaki jeszcze piątkowe!
PS.1. Połażę i poodpisuję, promise...
PS.2. Żeby nie było, że się jeszcze całkiem nie przestawiłam na nowe tory i że nic mi się nie udaje - zrobiłam dzisiaj pranie, zakupy, manicure, obiad (naleśniki wydziergałam, he he, z 3 nadzieniami do wyboru!), poprzymierzałam te nieszczęsne bluzki i ogarnęłam dół chatki. I zrobiłam wpis na Vitalii. O! Dobranoc :)
Zosieńka ma katar. Znaczy - już jej chyba przechodzi. Fajna z niej Ziaba, jak na niemowlaka z katarem, to i tak nie dała się nam prawie wcale we znaki :) Jeżeli jutro będzie już dobrze, to pojedziemy w trójkę na tę nieszczęsną parapetówkę. Jeżeli Zosisko dalej będzie nam gęgać, to na bibkę pójdzie Maciuś sam. A ja nie będę miała dylematu ciuchowego...
Problem z pokarmem mam niestety dalej - to chyba tzw. kryzys laktacyjny. Piersi bolą dalej. Zastanawiam się, czy nie dorobiłam się zapalenia... Na razie ściągam pokarm ile się da i karmimy Małą Królewnę butlą. A jak mi braknie mleka to dokarmiamy sztucznym (a zdarzyło się to nam dokładnie 5 razy przez niemal 3 tygodnie życia naszego dziecka). W świetle wszystkich (jak dla mnie sekciarskich) poradników jestem niedobrą matką, bo butla i sztuczne mleko to ZŁO. A ja wolę nakarmić Zosisko sztucznym, żeby mi nie płakała, że jest głodna i wolę ściągnąć pokarm i dać jej z butli, niż siedzieć i zaciskać zęby albo płakać przy karmieniu piersią. Taka ze mnie egoistka... Jeżeli karmienie ma być cudownym przeżyciem i nawiązywaniem więzi z dzieckiem, to niechże nie kojarzy mi się z bólem. W ogóle temat karmienia jest dosyć trudny i chyba nieco mnie przerasta. Oby się ten kryzys laktacyjny skończył (o ile to jest to), mam nadzieję, że wtedy mi się bardziej poukłada.
Dzisiaj zostałam obdarowana prezentem od ludków z pracy :) W sumie to nie ja zostałam "oprezentowana" a Zoszin z Bażin :) Strasznie mi fajnie z tego powodu, bo chyba wcześniej żadna z lasek nie dostała prezentu na urodziny brzdąca :) Zosieńka wzbogaciła się o prześlicznego misia (którego chyba nazwę Investment - tylko jak ja później dziecku wytłumaczę, o co chodzi? ;)) i komplet - biały golfik (niemowlaki też mogą nosić takie cuda!!) haftowany w kwiatki, do tego różowe śpioszki (też się tam kwiatki plączą) i różowy kubraczek. No cukierkowe to i śliczne :) Za Chiny nie chciałam ubierać jej na różowo, ale się nie da... ;)
Zmykam z interka, muszę trochę potulić Małą Ziabę przez sen :) A później odłożyć ją do jej łóżeczka. Bez sensu przyzwyczajać brzdąca do spania z nami, no nie? Chociaż to i wygodniej i jakoś tak fajniej, jak cała piątka chrapie w jednym łóżku :) Bo i kotki (dosyć ostrożnie) śpią w nogach...
Buziaki jeszcze piątkowe!
PS.1. Połażę i poodpisuję, promise...
PS.2. Żeby nie było, że się jeszcze całkiem nie przestawiłam na nowe tory i że nic mi się nie udaje - zrobiłam dzisiaj pranie, zakupy, manicure, obiad (naleśniki wydziergałam, he he, z 3 nadzieniami do wyboru!), poprzymierzałam te nieszczęsne bluzki i ogarnęłam dół chatki. I zrobiłam wpis na Vitalii. O! Dobranoc :)
grzywaczka
22 października 2008, 21:45żeby któś o mojej Siostrze się wyrażał!!! Chyba Twój tata!!! I tak na poważnie, to sobie idź do fryzjera, zrób boba, bo Ci w nim ładnie i będziecie obie śliczne:)Mówiłam, że z nią przecież zostanę - mój Dzieziaczek przeżyje - widziałaś, że ją lubi, no nie? Poza tym, chudniesz w oczach - jak kilka dni nie popatrzysz do lusta to zobaczysz - ja widzę!!! A poza tym: to Droga Siostro Ty nic nie musisz. Nie musisz być dzielna. Nie musisz karmić piersią. Nie musisz być wiecznie zadowolona. Nie musisz nic. Nawet nie musisz iść na tą imprezę. Najwyżej możesz. Jak Ci się oczywiście zachce! ...zechce:)A poza tym MIEJ W NOSIE WSZYSTKIE DOBRE RADY I RÓB CO CI INTUICJA PODPOWIADA.Zawsze Ci dobrze służyła.
Survine
21 października 2008, 22:44Byliscie? A, i czekam na nastepne zdjecia Twojej coreczki:))
Donnka
21 października 2008, 09:12ze ja sie nie bede wymadrzac:)Mnie pomogla kapucha i silna wola.Duzo pilam, niekoniecznie mleka!! i spalam z dzieckiem w lozku dla wygody.Kazda z nas wybiera sama zloty srodek /praktyka zrobi swoje/Na brzusio zakladalam pas sciagajacy, ale pozniej, bo po cesarce bylam:(Cierpliwosci , buzia
KOPIKO
20 października 2008, 21:28mam Twoje namiary, jutro poszukam ten numer shape i zeskanuję a w środę popołudniu z pracy Ci wyślę maila....mam nadzieję, że wytrzymasz do srody :)))
kilarka2
20 października 2008, 18:26bo duchy trzeba oswajać, skoro nie chcą odejść. A co do dzieci to moja wiedza jest czysto teoretyczna, więc łatwo mi się wymądrzać ;) ściskam Madziu :)
Nattina
20 października 2008, 17:46hmmm, brodawki mówisz? Powiedz tak "a teraz Zosiu otwórz szeroko buzię" no szeroko tzn. taki kąt rozwarcia 120stopni, włóż brodawkę razem z otoczką! do dzioba. Jesli Zosia ciągnie, chwyta płytko, włóż mały palce w kącik ust, wyjmij pierś i spóbuj raz jeszcze. Powodzenia, to nawet fajne jest :)
Koncowa
19 października 2008, 19:15oswiadczam, ze to nie tluszcz tylko kurczace sie wnetrze, schodzaca z organizmu powoli woda i czego sie spodziewasz po 2 tyg. Do siebie dochodzi sie ok pol roku, wiem, ze to malo pocieszajace, ale 2 tyg to jedna dwunasta z okresu rekonwalescencji. oswiadczam, ze nie wolno cwiczyc bo ci sie moze najogolniej mowiac rozpasc to co sie wlasnie zroslo i oswiadczam ze dobrze wygladasz i ze przesadzasz ale pamietam ze tez czulam sie nieatrakcyjna ale jednoczesnie czulam wdziecznosc wobec losu ze tzlko tymczasowa miekkosc i ograglosc to moje problemy. oswiadczam, ze powinnas sie rozpiescic jakos czyli fryzer, kosmetyczka itd, PS mam cos z klawiatura
KOPIKO
18 października 2008, 23:27Jesteś niezwykle dzielna i przedsiębiorczą mamą:)))A z ćwiczeniami powinnaś jeszcze poczekać:) Jak chodziłaś w ciąży to pisałam Ci u numerze shape z ćwiczeniami Tam były też ćwiczenia dla młodych mam z komentarzem. Jeśli tego nie masz to napisz mi swojego maila a wyślę Ci skan tego artykułu :)
gudelowa
18 października 2008, 14:33u Danieli of kors :p i wybij sobie z czaszki te głupie myśli!!! wyglądasz bosko!!! ja rodziłam 6 lat temu ..... i spójrz jak Ty wyglądasz superancko!! a jakbym miała zaraz urodzić .... a jak wiemy w ciąży nie jestem. buziaki ig
IdaSierpniowa1982
18 października 2008, 11:01nIE, NO tylko pozazdrościć energii do życia ;) I moze tak bys pokazała Zosię po raz drugi ;) Chyba wszystkie by chciały ją znowu zobaczyc ;) po tych trzech tygodniach :))) Ach, dzielna z Ciebie dziewczyna!! <img src="http://img521.imageshack.us/img521/5876/59jd6.gif" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us"/>
Nattina
18 października 2008, 06:19piersi bolą i są pełne? okładaj utłuczonymi liścmi z kapusty po karmieniu, a przed rozgrzewaj pierś np. ciepłym prysznicem, albo masuj delikatnie opuszkami palców, tak jakbyś bebniła po fortepianie, od góry do brodawki. Czy Zosia dobrze chwyta brodawkę, głęboko? Trzymaj się, karmienie nie musi boleć :) Ps. Wspólne spanie jest b.wygodne jesli sie karmi piersią.
kilarka2
17 października 2008, 22:41no przyzwyczajanie do spania razem nie jest niby zalecane, ale z drugiej strony wygodne - musicie próbować wylapać ten najtrudniejszy zloty środek - buziaki dla Małej i Dużej :):):)
Desperatka75
17 października 2008, 22:40to wsłuchaj się w siebie - nie masz mleczka, to dokarm - nie ma co przesadzać i dać się zwariować. Ja z pierwszym dokarmiałam, teraz na razie ani razu przez 3 miesiące, ale mleczko chyba sie kończy i juz myśle o kupnie sztuvznego. Trudno. Co do ćwiczeń - ja bym jeszcze poczekała, podobno do ukończenia 6 tyg. nie powinno się ćwiczyć. Łóżko? Zdarza sie, że śpimy całą 4- niestety niezbyt to wygodne ;-). Buziole i zdrówka dla Zosieńki!