...tym bardziej, że tak naprawdę, to nie wiem, czy poznam, że to JUŻ. Monsz obiecali, że mi dokładnie powie, czy już rodzę, czy jeszcze nie, a ja mu wierzę, bo on się zna na wszystkim :D:D:D A poważnie, to wątpliwości mam sto tysięcy, głównie do własnych objawów fizjologicznych. Chociaż do terminu mam jeszcze 9 dni, chociaż jutro mam jeszcze wizytę w Invikcie, to i tak jestem na stendbaju. A co za tym idzie - Maciek też.
Kręgosłup wciąż na mnie obrażony, przedwczoraj dogadał się z prawą nogą, która także zastrajkowała i straciłam w niej częściowo czucie (na dół, po picie latał Maciek :)), puchnę dalej i rano wyglądam wręcz komicznie, zapchane zatoki still i wciąż uniemożliwiają oddychanie, czyli tu bez zmian. (Ten "katar" to chyba jednak alergia i obawiam się, że na własne kotki - siedzę przecież z nimi na okrągło i tulę ostatnimi czasy nieco bardziej zachłannie ;))
No nic to, moje samopoczucie i zachowanie chyba jest jak najbardziej klasyczne - panika połączona z irytacją i lekkim zniechęceniem ;) Widzę, że jestem monotematyczna - jak się przyssam do czegoś, to tylko o tym piszę: jak nie ciążowe marudzenie, to praca, jak nie praca to kalorie (kiedy to było!!! :)).
Buziaki niedzielne! I trzymajcie za mnie kciuki, jak ranyyy....
PS.1 Torbę szpitalną mam już niemal spakowaną :D
*******************************************************************************
PS.2. Otrzymałam taki komentarz: "a co do kotków.. obawiam się ,że przy urodzeniu dziecka kotów będziesz musiała sie pozbyć.. koty przy przy dziecku nie mogą być.. chyba o tym wiesz bo to jest wiadome powszechnie" Jestem chyba ograniczona, bo "powszechnie dostępna wiedza" jest mi obca. Żaden lekarz mi nie kazał pozbyć się futrzaków (ba, żaden nie sugerował...), nie znam żadnych przesłanek, które każą bezwarunkowo i natychmiast pozbyć się z domu zwierząt. Jeżeli Zosia będzie uczulona albo koty będą agresywne, to wtedy będziemy musieli coś zaradzić. Jak mnie wkurza takie bezmyślne klepanie frazesów, niepoparte żadnymi racjonalnymi argumentami. Bo "chyba o tym wiesz bo to jest wiadome powszechnie" jest rzeczywiście argumentem nie do zbicia... Taaa... A czarne koty przynoszą pecha, trzeba je pozabijać (muszę zabić własnego Mietka!!!). A Elvis żyje, tylko porwali go kosmici. To też jest wiadome powszechnie...
PS.3. Panna usunęła mój komentarz ;) I po co tyle nerwów?
Kręgosłup wciąż na mnie obrażony, przedwczoraj dogadał się z prawą nogą, która także zastrajkowała i straciłam w niej częściowo czucie (na dół, po picie latał Maciek :)), puchnę dalej i rano wyglądam wręcz komicznie, zapchane zatoki still i wciąż uniemożliwiają oddychanie, czyli tu bez zmian. (Ten "katar" to chyba jednak alergia i obawiam się, że na własne kotki - siedzę przecież z nimi na okrągło i tulę ostatnimi czasy nieco bardziej zachłannie ;))
No nic to, moje samopoczucie i zachowanie chyba jest jak najbardziej klasyczne - panika połączona z irytacją i lekkim zniechęceniem ;) Widzę, że jestem monotematyczna - jak się przyssam do czegoś, to tylko o tym piszę: jak nie ciążowe marudzenie, to praca, jak nie praca to kalorie (kiedy to było!!! :)).
Buziaki niedzielne! I trzymajcie za mnie kciuki, jak ranyyy....
PS.1 Torbę szpitalną mam już niemal spakowaną :D
*******************************************************************************
PS.2. Otrzymałam taki komentarz: "a co do kotków.. obawiam się ,że przy urodzeniu dziecka kotów będziesz musiała sie pozbyć.. koty przy przy dziecku nie mogą być.. chyba o tym wiesz bo to jest wiadome powszechnie" Jestem chyba ograniczona, bo "powszechnie dostępna wiedza" jest mi obca. Żaden lekarz mi nie kazał pozbyć się futrzaków (ba, żaden nie sugerował...), nie znam żadnych przesłanek, które każą bezwarunkowo i natychmiast pozbyć się z domu zwierząt. Jeżeli Zosia będzie uczulona albo koty będą agresywne, to wtedy będziemy musieli coś zaradzić. Jak mnie wkurza takie bezmyślne klepanie frazesów, niepoparte żadnymi racjonalnymi argumentami. Bo "chyba o tym wiesz bo to jest wiadome powszechnie" jest rzeczywiście argumentem nie do zbicia... Taaa... A czarne koty przynoszą pecha, trzeba je pozabijać (muszę zabić własnego Mietka!!!). A Elvis żyje, tylko porwali go kosmici. To też jest wiadome powszechnie...
PS.3. Panna usunęła mój komentarz ;) I po co tyle nerwów?
aga20051974
29 września 2008, 06:59dzięki za odwiedzinki, właśnie przez Twoje odwiedziny tutaj trafiłam! Gratuluje Ci ciąży i już niedługo Zosi...śliczne imię,też swojej córci tak chcieliśmy dać na imię,(po babci, gdyż jako pierwsza wiedziała,że jestem w ciąży, a ja jako najbardziej zainteresowana nie miałam zielonego pojęcia),ale pszczółka już w brzuchu sterowała nami:))(długa historia hihi)Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
laskowskaasia
28 września 2008, 22:30Jeśli chodzi o "katar" to masz prawdopodobnie to samo co ja miałam, nie jest to uczulenie ani katar, to tylko objaw zbliżającego się porodu im bliżej tym jest silniejszy i trudniej się oddycha, a od razu po urodzeniu zaczyna się zmniejszać (miałam to samo i nie wiedziałam co się dzieje puki położna mi tego nie powiedziała) nie da się za bardzo nic z tym zrobi, musisz po prostu przeczekać :)
kilarka2
28 września 2008, 22:13proponuję po urodzeniu Zośki pozbyć się też męża, bo dziecko może mieć alergię na zarost ;) nie daj sie Madziu :D buziak
Nattina
28 września 2008, 22:04ze trochę pomogłam. jak zacznie sie poród, to sobie też polez w tej pozycji :) rozpoznasz, rozpoznasz, zacznie bardziej boleć w lędźwiach albo takie bóle opasujące, albo miesiączkowe. To sa skurcze. Jesli nie przechodzi po zmainie pozycji, po oddechach, to TO. Tylko nie jedź za wcześnie do szpitala, troszkę sobie pospaceruj, prysznic itp. jeśli jedziesz z męzem, to zapakuj do torby kanapki, nie widomo ile to potrwa, zemdleje z głodu :)Na kręgosłup dobrze tez robi przeciwnacisk. Męża poproś, niech naciska w bolących miejcach na ledźwiach dłonią (nie palcami), albo masuje twardą piłeczką. Skóra nie moze byc sucha, natłuść czymś, np. oliwka dla niemowląt, bo zedrze ci skórę :) ps co do kotów, bzdura. Trzeba dbac o czystośc i tyle. No chyba ze alergik w domu.
mag1313
28 września 2008, 21:17Tylko pewnie nie moimi bazgrołami, a poczekam na gotowy wisiorek. :) Choć, jak na moje zdolności do robienia szkiców też nieźle mi wyszło. :) Wiesz mnie nieraz kometarze tez denrwują... Zdarza się, że ktoś coś pisze, jakby post przeczytał, ale nie zrozumiał... Albo jakieś głupoty ludzie wypisują..., albo jakieś swoje mądrości bez sensu... Aż czasem nie mam ochoty zbyt mocno się uzewnętrzniać. :) Buziaki. Trzymam kciuki za szczęśliwe i bezbolesne rozwiązanie. :)
WooHoo
28 września 2008, 21:03...popłakałaś mnie ze śmiechu komentem u mnie. Uwierz lub nie, dokładnie tak sie czuję :D Co do kotów - miałam podobną rozmowę z eMem, że koty duszą niemowlęta i że trzeba je tępić (koty, nie niemowlęta).... (Hęęę???;) Pozdrawiam gorąco Ciebie, Zosieńkę i Maćka :*
gelbkajka
28 września 2008, 18:46no choc na chwile usmiech w moim niewesolym ostatnio czasie zagoscil ze wzgledu na ten koci komentarz ;) Moj Bartek z Tuska tak sie dogadali od poczatku ze spali w jego lozeczku nie klocac sie o miejsce- on jak krolisko-panisko a ona w noziach . Jak kladlam go na naszym wyrze to przychodzila i kladla sie obok niego i powiem ci ze nigdy nie byla ani agresywna ani nie zachowala sie zastanawiajaco (hehehe na grdyke nie skakala ;)) Ona go traktowala jak swojego od poczatku i pozwalala mu na niekontrolowane glaski bez problemow. I mysle ze domowe koty tak maja, a podworkowe tez krzywdy by nie zrobily tylko zwiewaly... Oj ludzka niewiedza :D PS Dzieki za cieple slowko -jakos sie trzymym ...tylko ze oczy mam czesto mokre...
gudelowa
28 września 2008, 16:06powszechnie wiadomo :p Zielona będziesz wiedziała, że to już bo powszechnie wiadomo, że kobiety wiedzą, że to już :p a tak poważnie, to się nie martw!!! trzymam za was kciuki mocno, mocno! i marudź sobie ile chcesz! ja tam zawsze chętnie wysłucham i wyczytam też :) buziaki ig
lenaaaa
28 września 2008, 11:26nie poprostu uznałam,że On nie był od początku na temat tego co napisałam.. co do tych kotów poczytaj w internecie.. usłyszane od lekarza.. także wiesz.. znam pare przypadków dziecka i kota. dało Ci to coś ,że wszyscy go przeczytają .. heh ... spoko Dziękuje pozdrawiam.
lenaaaa
28 września 2008, 10:50nie denerwuj się czekaj cierpliwie !;-) a co do kotków.. obawiam się ,że przy urodzeniu dziecka kotów będziesz musiała sie pozbyć.. koty przy przy dziecku nie mogą być.. chyba o tym wiesz bo to jest wiadome powszechnie
mag1313
28 września 2008, 10:46Wszystko będzie dobrze. Nie denerwuj się :*