...dla Zosi (tudzież Stasia, jeżeli Jajo jednak okaże się płci męskiej ;)). Łóżeczko na maksa proste, sosnowe, z szufladą na dole (Drewex, model Kuba II).
Do tego materac (dwustronny: gryczano - kokosowy), kołderkę, poduchę, ochraniacz, pościel (zieloną (gdyby Zosia okazała się Stasiem :P) z żabką i ślimakiem) i kocyk (z motylkiem). I po tych zakupach mamy już kartę stałego klienta, he he ;) W hurtowni oglądaliśmy też wózki, wanienki, przewijaki i inne cuda - ale na raz to było za dużo szczęścia - musimy kupować wyposażenie kawałkami ;)
Łóżeczko jest skręcone, stoi w sypialni i wietrzeje. No i przyzwyczajam koty do nowości - już Zosia będzie dla nich stresem, więc stres związany z nowym dużym, drewnianym, łóżeczkowym smokiem pojawił się wcześniej, niech się przystosują chłopaki :) Zdjęcie łóżeczka z kołderkami itd. zamieszczę, a jakże :)
Zaczęłam chodzić do szkoły rodzenia - nieco późno, ale cóż. I mam bardzo mieszane uczucia - z jednej strony dobrze, bo chyba warto wiedzieć, co mnie czeka, ale z drugiej to życie w błogiej nieświadomości powoduje mniej stresu :P
Do pracy dalej chodzę , chociaż ostatnimi czasy miałam przerwę ponadtygodniową, bo przypałętało się mi zapalenie górnych dróg oddechowych - siedziałam w domu na L4 obłożona Mężem (też chorym) i kotami, żrąca antybiotyk i najpierw zdychałam (takiego kaszlu nie miałam naprawdę dawno...) a później dostawałam świra ;) Zastępstwa dla mnie dalej niet - mam pięć CV na biurku, muszę się z ludkami poumawiać. Może z tego coś wyjdzie.
Przerwę w pisaniu (i zaglądaniu też!!) a Vitalii miałam właśnie ze względu na L4 a i ze względu na mnóstwo wydarzeń - przecież u mnie nie może być nudno i spokojnie, no nie? ;) Muszę Wam tu poopisywać, urodziny dwóch (w sumie czterech, ale imprezy były dwie...) przyjaciółek, koncert mojego Męża, dziewięćdziesiąte urodziny Ciocio-Babci Maćka (uwierzycie, że Ciocia Marta ma naprawdę 90 lat??!!??), kilka spotkań towarzyskich i rodzinnych, postępy w budowie domu, spotkania z architetami, pożalić się na niesympatyczne reakcje niektórych znajomych... No uzbierało się tego trochę.
Wracam do papierków - już się nieco ogarnęłam po moim L4, a - uwierzcie - to nie było łatwe ;). Moja nieobecność to raz a w dodatku Marcin - kolega, z którym pracuję (który uparcie mówi do mnie "szefówka" ;)) i Jurek - mój bezpośredni przełożony urlopują, więc nie dość, że bieżączka pięciofirmowa spadła na mnie w całości, to jeszcze miałam zaległości ponadtygodniowe, ajejej...
Pozaglądam do Was bardziej aktywnie (tj. z wpisami :)), jak się może w końcu ogarnę całkiem. Widzę, że część moich ulubionych zniknęła, część powróciła - u Was też się dużo dzieje :) Buziaki serdeczne!
PS. Ja chcę z powrotem ważyć 56 kg!!!
Do tego materac (dwustronny: gryczano - kokosowy), kołderkę, poduchę, ochraniacz, pościel (zieloną (gdyby Zosia okazała się Stasiem :P) z żabką i ślimakiem) i kocyk (z motylkiem). I po tych zakupach mamy już kartę stałego klienta, he he ;) W hurtowni oglądaliśmy też wózki, wanienki, przewijaki i inne cuda - ale na raz to było za dużo szczęścia - musimy kupować wyposażenie kawałkami ;)
Łóżeczko jest skręcone, stoi w sypialni i wietrzeje. No i przyzwyczajam koty do nowości - już Zosia będzie dla nich stresem, więc stres związany z nowym dużym, drewnianym, łóżeczkowym smokiem pojawił się wcześniej, niech się przystosują chłopaki :) Zdjęcie łóżeczka z kołderkami itd. zamieszczę, a jakże :)
Zaczęłam chodzić do szkoły rodzenia - nieco późno, ale cóż. I mam bardzo mieszane uczucia - z jednej strony dobrze, bo chyba warto wiedzieć, co mnie czeka, ale z drugiej to życie w błogiej nieświadomości powoduje mniej stresu :P
Do pracy dalej chodzę , chociaż ostatnimi czasy miałam przerwę ponadtygodniową, bo przypałętało się mi zapalenie górnych dróg oddechowych - siedziałam w domu na L4 obłożona Mężem (też chorym) i kotami, żrąca antybiotyk i najpierw zdychałam (takiego kaszlu nie miałam naprawdę dawno...) a później dostawałam świra ;) Zastępstwa dla mnie dalej niet - mam pięć CV na biurku, muszę się z ludkami poumawiać. Może z tego coś wyjdzie.
Przerwę w pisaniu (i zaglądaniu też!!) a Vitalii miałam właśnie ze względu na L4 a i ze względu na mnóstwo wydarzeń - przecież u mnie nie może być nudno i spokojnie, no nie? ;) Muszę Wam tu poopisywać, urodziny dwóch (w sumie czterech, ale imprezy były dwie...) przyjaciółek, koncert mojego Męża, dziewięćdziesiąte urodziny Ciocio-Babci Maćka (uwierzycie, że Ciocia Marta ma naprawdę 90 lat??!!??), kilka spotkań towarzyskich i rodzinnych, postępy w budowie domu, spotkania z architetami, pożalić się na niesympatyczne reakcje niektórych znajomych... No uzbierało się tego trochę.
Wracam do papierków - już się nieco ogarnęłam po moim L4, a - uwierzcie - to nie było łatwe ;). Moja nieobecność to raz a w dodatku Marcin - kolega, z którym pracuję (który uparcie mówi do mnie "szefówka" ;)) i Jurek - mój bezpośredni przełożony urlopują, więc nie dość, że bieżączka pięciofirmowa spadła na mnie w całości, to jeszcze miałam zaległości ponadtygodniowe, ajejej...
Pozaglądam do Was bardziej aktywnie (tj. z wpisami :)), jak się może w końcu ogarnę całkiem. Widzę, że część moich ulubionych zniknęła, część powróciła - u Was też się dużo dzieje :) Buziaki serdeczne!
PS. Ja chcę z powrotem ważyć 56 kg!!!
gudelowa
21 sierpnia 2008, 11:10łóżeczko piękne, pościel jeszcze ładniejsz - potwierdzam!!!! dziękuję za maliny! i ściskam mocno ŚLICZNA ciężaruffko! a te 56 to osiągniesz szybciej niż myślisz! ja Cię znam ;) ig
gelbkajka
21 sierpnia 2008, 10:52...ja tam mysle ze nie w przyszle lato tylko szybciej :)) moje smoki wychlewaly ze mnie wszystko w tempie expresu!! i jeden i drugi- dostawali na rzadanie ...ja co prawda nie zarlam nic poza chuda wedlina, chlebem pelnoziarnistym, gotowanym chudym mieskiem, do tego ziemniaki, buraki i marchew , a z owocow jablka i banany... Okrojony mialam wybor- na wlasne zyczenie coby baki kolek nie mialy- i nie mialy :D Buzka!!
gelbkajka
21 sierpnia 2008, 10:35Bedziesz miec swoje ukochane 56 juz niedlugo-zobaczysz , a jak jeszcze bedziesz karmic to tym szybciej-wiem co mowie :D Ciocio-Babcia w zyciu na swoje lata nie wyglada :D Ty za to wygladasz pieknie-szczesliwo-kwitnaco!!! Pozdrawiam!!