Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Uśmiech na pyszczydło...


...i do roboty. Trochu jeszcze przybitam piątkowym pogrzebem, ale cóż mogę zrobić. Życie toczy się dalej. Martwiąc się i dołując nikomu (a już na pewno nie sobie) nie pomogę.

W sobotę byliśmy na oglądaniu wiszącej wiechy u przyjaciół. I wiecie co? Gołe mury, zero okien i drzwi, zarysowany ścianami dopiero układ pomieszczeń. A najlepsza impreza w kuchni :)  Naprawdę, po pewnym czasie, jak jeden mąż staliśmy w pomieszczeniu, które będzie kuchnią ;) Zamieściłabym zdjęcie, ale niestety - w pracy mam poblokowany dostęp do niektórych stron a w domu nie mam internetu. Muszę zadzwonić do dostawcy i zapytać, o co kamon.
Później wylądowaliśmy na imieninach Dziadka Bronka - dziadka mojego męża "po mieczu". Strasznie lubię te imprezy rodzinne - wielki stół, cztery pokolenia a rodzinka sympatyczna i mocno imprezowa, co mi akurat zawsze pasowało.  Dziadek ma na imię Brunon - strasznie statecznie i wielkopańsko, nieprawdaż? :)

A w niedzielę udzielałam się politycznie oglądając jak od środka wygląda wiec wyborczy tudzież konwent, jak zwał, tak zwał.  Za namową mojego męża, bo on Członek Partii ;) Sama nie wiem, czy mi się polityczne wiwatowanie podoba - chyba jednak nie... Ale przynajmniej mam swoje własne zdanie na ten temat :)

Dziś przyszłam do pracy a tu pusto. Jeden kolega, na osiem sztuk. Po mnie pojawiły się jeszcze dwie sztuki. Cisza, spokój - Prezesso z Małżonką i Panią Dyrektor wyjechali na Targi do Monachium. Ależ mi się teraz wyjazdy na targi źle kojarzą, z Wujkiem Radkiem, buu...

Dobra, koniec miauczenia i wzdychania. Robota co prawda nie zając, ale mimo wszystko trochę wypadałoby popracować ;)

Buziaki :)

PS. A propos zajączków  itp - zrobiłam w sobotę na obiad królika. Mmmmm.... Pychota, tylko musiałam wyrzucać z głowy, co jem. Straszne wrażenie, jakbym własnego kota jadła!! Na Antka mówimy "chudy zając", bo jakoś tak nam się z zajcem kojarzy ;)

PS.2. Brakuje mi internetu w domu, cholerka, nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak on mi do szczęścia potrzebny!!

  • Shiraishi

    Shiraishi

    9 października 2007, 15:50

    Bez internetu ustają fukcje życiowe organizmu. Serio serio. ;-) Ech, zazdroszczę Ci dziadka. Mój (też zresztą dostojnie się zwący, bo Jan Bonifacy) już niestety w Krainie Najlepszych Książek i może sobie osobiście pogadać ze wszystkimi autorami, których uwielbiał... Zmieniając ton na lżejszy: przecież zawsze najlepsze imprezy odbywają się w kuchni. Jeśli ludziki dobrze się bawią, to jakoś grawitacyjnie koło drugiej w nocy wszyscy gnieżdżą się w kuchni. Sprawdzałam. :) Pozdrawiam Ciebie i koty Twoje -Sh. (wrócona na Vitalię)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.