...ale nie pamiętam, no! Cóż - starość nie radość :) Teraz tylko w telegraficznym skrócie, bo pisząc tu jednocześnie lukam na dziecko, żeby mi znów nie zniknęło, jak ostatnio...
1. Chudnę. Nieco wolniej, niż planowałam, ale spadki jednak są :)
2. Powracam do swojego starego zwyczaju, że w weekend dieta ma wolne. Znaczy - nie obżeram się (przynajmniej nie mam takiego zamiaru ;)), jak mały radosny prosiaczek, ale nie notuję skrzętnie każdego liścia sałaty. Pozwoli mi to zachować resztki mojej niestabilnej równowagi***
3. Jedziemy dzisiaj się przemeldowywać, przeadresowywać i zmieniać dokumenta. Ciekawam, czy zdążymy, bo WSzPM wciąż w wannie a ja jeszcze nawet nie zaczęłam się oporządzać - piszę tu i latam za Zochą jednocześnie.
4. Jeżdżę na rowerze! Na razie do sklepu i z powrotem - ale jeżdżę :) Wczoraj wracałam z pełnym koszyczkiem :) Księżycówki - jak to przeliczać? Nie posiadam kilometromierza - może wezmę minuty jazdy i przyrównam do truchtu? Bo sapię porównywalnie...
5. Aquapark wczoraj to było coś pięknego... Żałuję jedynie, że nie wyzbyłam się wstydu i jednak nie potrafię się rozebrać przy facetach - a później ręcznik taki wilgotny, mało komfortowe uczucie. Jednak pomysł Aqua, żeby jeden dzień w saunach był tylko dla pań (u nas to wtorek) to strzał w dziesiątkę :) A wczoraj - sauny wszelkiej maści, solarium, wodne łóżko, a późnie jeszcze chwila na basenie - na końcówce zajęć Zochlinki, super :)
6. Jutro biegamy ze Szfagierrą. A jeszcze się TaZWarkoczem pisze, hu-hu! :) Drżyjcie Fałdki i Galaretowane Stwory Podskórne!!! :)
Zmykam, bo coś się cicho zrobiło ;)
Buziaki sobotnie!
PS. Zeżarłam wczoraj kostkę gorzkiej czekolady. Z nadzieniem czekoladowym. I jeszcze z czekoladą w środku*** I popiłam mlekiem, takim zimnym, prosto z lodówki. I NIE MAM wyrzutów sumienia. Nie mam wyrzutów sumienia. Nie mam wyrzutów sumienia... Nie mam wyrzutów sumienia... Nie mam wyrzutów sumienia.... ;)
____________________________________________________
***Czy mi przypadkiem nie wyszedł oksymoron? :>
*** Lindt robi takie cudo...
livebox
19 czerwca 2010, 12:46Tą maleńką kosteczke czekolady wypocisz biegając za Zochaczem. Biorąc pod uwagę Twoje sportowe poczynania w ostatnim czasie nie powinnaś mieć jakichkolwiek wyrzutów sumienia....CHUDZIELCU JEDEN!
asonka
19 czerwca 2010, 11:16jestem slodyczozerna okropnie i zawsze zjadam troche czekoladki 1 KOSTKA GORZKIEJ TO NIE GRZECH!!! To najlepsze co moglas zjesc jak mialas ochote na slodkie :)!
kilarka2
19 czerwca 2010, 09:42To proste. Weź przejedź trasę samochodem (jeśli się nie da w całości to kawałki, które się da), wylicz ile to jest km, do tego możesz sobie trochę dodać za obciążenie i masz wynik. Obciążenie tak jak przy wózkach, można podwoić dystans :)