...ale wena mnie opuściła. To się uzewnętrzniać nie będę, o. Wqrw nieco zbastował, trochę odpuścił - jednak obiad, taki prawdziwy, u Teściuffki doskonale robi na zbolałą duszę, he he. Stres jednak dalej we mnie mieszka i usiłuje się wydostać różnymi drogami. Tym razem wymyślił sobie plecy - znów mam blaszany pas powyżej łopatek. Nacieranie maścią z ibuprofenem i żrącym mentholem przynosi ulgę, ale tylko chwilową. Żeby pozbyć się dolegliwości musiałabym Stresa wykurzyć. A jutro czekają mnie co najmniej dwie wizyty urzędowe, co Stresa nakarmi i wzmocni. No czad. A i katarzysko jakieś mi się zawiązuje. W ogóle to okolica choruje - Maciuś wczoraj do roboty nie poszedł, bo mięśnie go bolały masakrycznie, Tato mój trzeci antybiotyk wykańcza, Mamusia zaczęła gęgać, Natalka też jakaś niemrawa*** - ogólnie rewelacja.
Wizyty urzędowe to uroczy wypad do PINBu, który nas wezwał do uzupełnienia dokumentacji, o której wcześniej mowy nie było (i której nie dałam siłą rzeczy), której nie dostarczyłam rzeczywiście (bo geodeta nie umieścił wszystkiego na rysunkach), takiej, którą wydaje mi się, że dałam (bo jeżeli to nie to, co myślę, to nie wiem, skąd im wytrzasnę inny papier w terminie) albo takiej, którą dostarczyłam i muszę sprawę wyjaśnić. Jak dobrze, że robię sobie ksera tego, co składam :) Oprócz PINBu będę nawiedzać także ZDiZ - jadę po ten papier, o którym wcześniej mowy nie było. Temat urzędów jest dla mnie wręcz bolesny. Jak dostaniemy odbiór domu i zawiozę to papierzysko do Polbanku to urżnę się w trupa. Jeżeli to będzie w tygodniu, to wezmę następny dzień wolny, żeby kaca wyleczyć. Nosz kurka, no...
Chyba, że będę w ciąży - wtedy ekscesy alkoholowe będę uskuteczniać, ale w terminie późniejszym. Bo na razie nowej dzidziulki we mnie nie ma. Nic to, kiedyś będzie i mam tylko nadzieję, że nie będziemy czekać tyle, ile na Zosieńkę.
A Zosieńka zrobiła nam dzisiaj karczemną awanturę. Poszło o kuzynkę - Kajkę. Bo Maciek wziął Kajeczkę na kolano, co się Zosiakowi nie spodobało. Pierwszy raz widziałam, że moje dziecko jest zazdrosne*** Natomiast - mimo, że została wzięta na drugie kolano - jej reakcja była dosyć głośna a i usiłowała Kajkę odepchnąć. I chociaż serce się mi krajało, to ani Kajeczka nie wywędrowała precz z Maćkowego kolana ani ja nie tuliłam Zosi na zasadzie "zły Tata - dobra Mama". Trudne to, ale przecież jakoś dzieciaczek musi skumać, że - mimo, że ona najważniejsza dla nas - to inne dzieci też są ważne. Przecież może pojawić się inna istotka i co wtedy? Taaaa, nikt nie mówił, że macierzyństwo i ojcostwo jest proste ;) Z drugiej strony Zosieńka jest takim słodziakiem, że tylko ją schrupać :) I potrafi (i chce) bawić się też sama, mieć czas tylko dla siebie*** Wczoraj łaziła po domu z miną "co by tu zbroić", zgarnęła swoją butlę z sokiem i wrzuciła ją do kojca. Zawróciła, poszła po książeczkę i także ją do kojca wpiżyła. Po czym poprosiła, żeby i ją wstawić do kojca. I siedziała sobie w tym kojcu, cała szczęśliwa, miętosząc książeczkę, popijając sok i wywalając z kojca pluszaki. I wcale nie chciała wyjść :) O tak, o Zochlinie to ja bym mogła długo ;)
Ale nie będę długo - bo idę spać :) Tym razem buziakuję.
Dobranoc :)
PS. Pożyczyłam ABRocketa Teściuffce - obiecałam jej zanim dostałam kopa od Kilarki. Soł - teraz będę dziergać brzuszki metodą tradycyjną, ała...
__________________________________________________________________
***Jak tak patrzę na to, co wypisuję, to chyba jednak powinnam się wynieść na blog o chorowaniu a nie odchudzaniu. Co ja tu jeszcze robię? Przeca tyję, zamiast chudnąć...
***Znaczy - prawidłowo się rozwija ;)
***Chyba ma to po mnie, też tak miałam, już jako dziecko - i mam do dzisiaj.
splendor
18 marca 2010, 16:40za dużo stresu? i nie chce wyleźć dziad? są na to sposoby :P co powiesz na.....http://www.youtube.com/watch?v=Xw9eg6FEs0k&feature=related śmiech to zdrowie :) fajnie się czyta o tej Twojej córuchnie, pozazdrościć. Czasem nachodzi mnie instynkt - np przy okazji takiego ładnego obrazka jaki tu opisujesz - ale sama jeszcze nie czuję się gotowa na taką rewolucję w życiu. życzę dużo niespożywczych przyjemności ( w końcu to blog dla odchudzających się, tak, tak... )
abiozi
17 marca 2010, 22:54Dziękuję i mocno trzymam kciuki za Ciebie!!!!
IdaSierpniowa1982
17 marca 2010, 09:43Zdjęcie sukni wkleję, a jakże, ale jeszcze jej zwyczajnie nie mam :) Szyje się :) Ale jak już bedę ją miała to wkleje, promys :P Buziam i dobrego dnia Kochana :)
IdaSierpniowa1982
17 marca 2010, 07:34A ja o Twojej Zosince to mogłabym długo czytac :) Ale fajna musi byc :D Może bys jakies jej zdjecie nowe pokazała jak ona teraz wyglada?? BUziaki :**
kilarka2
17 marca 2010, 05:57tradycyjną, ała? to uważaj na swój kręgosłup szyjny przy tym :*