Znowu - bo rok temu odchudzałam się już z Vitaliowym programem +. Wtedy cel osiągnęłam przed upływem wykupionego kwartalnego abonamentu - z 59 kilo udało mi się zejść do 52. I ten wynik bez specjalnych wyrzeczeń i dalszego trzymania diety utrzymałam do czerwca. Zachowałam jedynie nawyk picia dużej ilości wody. Gorzej z regularnością i ilością posiłków. Ostatnio jadałam zdecydowanie mniej regularnie i raczej nie więcej niż 3 posiłki dziennie. Efekt niestety szybko zobaczyłam na wadze, która podskoczyła do 53,6 kg.
Postanowiłam zatem znowu wykupić dietę Vitalia - tym razem tylko na miesiąc - z celem zejścia do 51 kg.
Poprzednio wybrałam dietę IGpro i byłam bardzo zadowolona - i z efektów, i z pełnej dowolności w podmienianiu posiłków. Tym razem zdecydowałam się spróbować nową smacznie dopasowaną. Nie przypadła mi do gustu - przede wszystkim z powodu ograniczonej ilości produktów do ewentualnej podmiany. Gdy na liście diety w ogóle nie znalazłam np. wędzonego łososia, a do tego nie ma opcji podmiany jakiejś przekąski gotowym produktem (serkiem danon, jogurtem activia i.t.p.) szybko poprosiłam o zmianę diety na znaną mi IGpro. Na razie czekam na menu w ramach wymienionej diety.
Testuję aplikację Vtracker na androida. Dobrze, że powstała, ale na razie widać, że raczkuje - sporo niedociągnięć i ewidentnych błędów. O jednym pisałam już w komentarzu do opublikowanego pomiaru z Vtracker. Inny - dość absurdalny błąd jest taki, że choć sama aplikacja + wynik z niej wyświetlany na koncie użytkownika jest prawidłowy, czyli uwzględnia całą dzienną aktywność + kroki - to przy publikacji wyników z Vtrackera w pamiętniku wyświetla się jedynie pomiar kroków.
Dokładnie widzę informację:
- Postępy z Vtrackera:
Cel na dziś: 1380 kcal. Zrealizowano:
14%.
Ileż musiałabym się nachodzić, najeździć rowerem tudzież wykonać kilka innych czynności uwzględnianych w Vtrackerze, żebym dziennie spaliła 1380 kcal. I gdybym nawet spaliła - to z czego organizm czerpałby energię do normalnej dziennej aktywności ;).
Nie da się także ukryć, że w porównaniu do zaawansowanych aplikacji mierzących aktywność typu endomondo, czy nawet samsungowy S Health - Vtracker wypada bardzo blado. Mam jednak nadzieję, że będzie ulepszany i rozwijany.
Wracając do diety - tym razem nie wykupiłam programu+, jako, że przy zeszłorocznym odchudzaniu szybko przekonałam się, że oferowane w programie vitalia ćwiczenia są nie dla mnie. Moja codzienna aktywność to w zasadzie zazwyczaj basen i rower, a prezentowane przez vitalię ćwiczenia bardzo średnio nadają się do wykonywania w wodzie ;).
Na koniec klilka spostrzeżeń po przerwie na viatalia. Widzę pozytywne zmiany na stronie - więcej funkcji np. grupa wsparcia - to zaliczam do plusów. Niestety nadal nie mogę korzystać z serwisu vitalia.pl na swoje przeglądarce - czyli Operze. Nadal występuje ten sam problem co rok temu - wylogowywanie przy przechodzeniu na każdą podstronę. Trudno - i tym razem musiałam się przeprosić z Firefoxem - i specjalnie dla Vitalii otwieram FF.
Grupa wsparcia (moja grupa) - to jak wspomniałam jedna z pozytywnych nowości. Jednak ewidentnie, podobnie, jak Vtracker - funkcja raczkuje. Zdałam się na wybór grupy przez serwis - i oczywiście system grupę dla mnie znalazł, a właściwie założył nową grupę, do której poza mną zaproszenie dostała jeszcze jedna użytkowniczka Vitalii. I póki co na tym system poprzestał - jestem zatem w grupie dwuosobowej, co w sumie trudno uznać za grupę ;). Pewnie powinnam była wybrać grupę sama.