Najpierw była sesja, więc jadłam więcej ze stresu. Potem doszło przygnębienie z cyklu jestem samtotna i nieszczęśliwa. Koleżanka znowu mnie olała, w pracy na mnie nawrzeszczeli. I uciekłam w jedzeniu, robiąc sobie wielką krzywdę.
Rano jak się budzę, to jest mi niedobrze i mówię sobie, że nic nie jem, ale po południu rzucam się na jedzenie i jem wszystko, przykładowo pizze zagryzam ptasim mleczkiem. Po prostu żeby się zapchać.
Jestem przerażona, siedzę i beczę nad sobą. Muszę się opamiętać!
kfiatosheq
16 lutego 2012, 10:21Takie objadanie, to już nie problem z jedzeniem. Musisz popracować nad swoją psychiką.
kfiatosheq
16 lutego 2012, 10:21Kurcze, przez tak długi czas miałam to samo... Polecam Ci książki "Dlaczego chcesz być gruba" i "Nadwaga jest sprawą rodziny" mnie pomogły, a miałam ataki jeszcze gorsze, niż Ty. Pożegnaj je moja droga, tu chodzi o Twoje życie.
lelilath
15 lutego 2012, 20:45Po pierwsze nie ma co sie obwiniać bo to tylko nakręca tą spiralę! Podejdż do tego "na spokojnie"! Powoli staraj się ograniczac co i w jakich ilościach jeść do normalnych, zdrowych porcji! Wierzę w Ciebie!
liliankaa
15 lutego 2012, 20:15ja też - jestem przed @
blublu
15 lutego 2012, 20:10mam to samo :(