W Święta pewnie przytyję to, co udało mi się schudnąć, ale będę próbowała się pilnować, chociaż już mi jest trudno. Tyle łakoci. I te wszystkie ciotki, babcie, co będę posuwać pod nos swoje wypieki. Ale bardziej mnie przeraża nieśmiertelne pytanie podczas takich spotkań rodzinnych, kiedy ja sobie w końcu kogoś znajdę i zacznę układać życie. Aaaaa.
Postanowiłam, że od Nowego Roku zapiszę się na siłownię, chociaż nie wiem, czy uda mi się wszystko w czasie zgrać. Mam nadzieję, że tak. Za gruba jestem no. Za chwilę przeceny w sklepach, a ja mam jeszcze przynajmniej 7kg do schudnięcia.
mysoul224
23 grudnia 2011, 10:39No to mamy tą samą traumę świąteczną:D Tylko mi jeszcze o tyle gorzej że jutro będzie 1,5 miesiąca od tego jak rozwalił się związek który już miał być tym super, wspólnym mieszkaniem (naszym) i bla bla bla. Jeśli będą to roztrząsać i do tego życzyć żeby następny był lepszy to zwariuję:) Powodzenia i cierpliwości Tobie życzę w znoszeniu ciotek itd. oraz odporności na kuszenie ciast żeby ich za dużo nie zjeść:) Wesołych Świąt:)