Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nie daję rady
18 września 2011
Nie mogę sobie poradzić. Sama ze sobą. Zastanawiam się nad pomocą psychologa, już nawet zaczęłam szukać, ale tak pomyślałam. Co ja bym mu miała powiedzieć, albo raczej co on mi może powiedzieć, czego nie wiem? Moim problem jest kompulsywne jedzenie i brak samoakceptacji. Dlaczego dochodzi do tych ataków obżarstwa? Z powodu porażek na studiach/w pracy/w życiu towarzyskim. Nie błąd, nie mam życia towarzyskiego. Dwie koleżanki, jedna właśnie się przeprowadziła, a druga nie ma za wiele czasu. Dalej brak tej drugiej połówki, czyli samotność. Marzenia o jakimś idealnym mężczyźnie, który mnie zaakceptuje, staratata. Zazdroszczę koleżankom, że są w związkach, ale z drugiej strony nawet boję się kogoś poznać. Z moim wyglądem, z moimi kompleksami? Nie ma szans. Już się sama zdiagnozowałam. I co na to można poradzić? Najważniejsza akceptacja i pokochanie samej siebie... blablabla. Łatwo powiedzieć, ale tak się nie da. Zawsze marzyłam, że jak schudnę, to tyle się zmieni, w końcu mnie ktoś doceni. Pierdoły. Schudłam i nic się nie zmieniło, więc w tej chwili rzucam się na jedzenie między przebłyskami chęci dbania o siebie. A najgorsze jest to, że po takich atakach czuję się jeszcze gorzej. Już nawet nie psychicznie, ale i fizycznie. I błędne koło, bo to się powtarza. A pretensje mogę mieć wyłącznie do siebie.
TinyGirl
19 września 2011, 09:3022 lata jesteśmy młode? no oczywiście ze tak to żyjmy! sa studia to i są znajomi ze studiów ? imprezy? idź baw się, poszerzy się grono znajomych to i jakieś ambicje o samoakceptacji się pojawią. poczujesz że jednak jesteś fajna! a co! a jak jesteś fajna to pare kg zgubić i jeszcze będziesz super zgrabna! jesteś taka wysoka! jak modelka! oczywiście że dasz radę.
apple12
18 września 2011, 23:15Jakbym widziała siebie sprzed kilku miesięcy. Nie będę cię pocieszać publicznie bo to nie o to chodzi, jakbyś chciała porozmawiać to daj mi znać :)