Dietę jak narazie udaje mi się utrzymać, jutro "sądny dzień" czyli dzień wagi i miar :))))jestem ciekawa czy coś dało to moje katowanie (czytaj: rowerek, brzuszki, hula-hop :))) ) i dieta, tak jak się spodziewałam mój mąż niestety nie utrzymuje diety, ale jestem zadowolona, bo zaczął regularnie jeść i jeść zdrowo, dużo warzyw i owoców, na obiad nic smażonego, tak więc mamy jakieś postępy :))). Ale facetowi to zawsze jakoś jest lepiej utrzymać wagę albo do niej wrócić, on nie jest otyły czy coś, ot ma kilka kilo za dużo, no jakieś 5 kg.
Ale ogólnie w społeczeństwie dla mężczyzn to jest jakieś ogólne przyzwolenie, że mogą troszkę lepiej wyglądać, mieć np. delikatny brzuszek, a kobiecie to już tak łatwo nie przejdzie, no i jeżeli chodzi o jedzenie, to jeżeli ja jadłabym to co on to raz dwa i 70 kilo było by na wadze jak nic, no cóż takie już jesteśmy, delikatne.
AdrianWu
8 listopada 2010, 09:29oo tak ja mam taki dzień w piątek ... byle do piątku :D powodzenia :)